Ile oszczędności przyniesie to budżetowi państwa? 170 milionów zł. W sam raz, żeby zorganizować półtorej konferencji klimatycznej ONZ, której sensu nie widzi nawet partyjny kolega ministra Kosiniaka (wywiad na str. 4). Akurat tyle, żeby sfinansować przyszłoroczne przywileje posłów (o czym piszemy na str. 3).
Historię kobiety i jej niepełnosprawnej siostry szczególnie polecamy premierowi Donaldowi Tuskowi. W weekend zapowiedział objazd po Polsce, w ramach którego spotka się z ludźmi. Może w ramach tych wizyt nie ograniczy się do ustawek organizowanych przez lokalne koła PO, ale odwiedzi w Łodzi panią Agnieszkę?
Premier raczył zauważyć, że "w Polsce nie brakuje specjalistów od pesymizmu, opuszczania rąk i biadolenia, że nic się nie da zrobić. Ewidentnie wszyscy czujemy, że kryzys się kończy". Może Donald Tusk jako specjalista od podnoszenia rąk zademonstruje pani Agnieszce, jak ma przeżyć z niepełnosprawną siostrą za 600 zł renty? Może optymizm, który bije od pana premiera, rozpędzi chmurne myśli dotyczące najbliższej przyszłości u pozostałych ze 100 tysięcy osób dotkniętych cięciami?
Przy tej okazji przypominają mi się słynne premie marszałków i wicemarszałków. Oni na pewno, jak radzi premier, patrzą na świat optymistycznie. Nie wiem jednak, jak osoby pokroju Ewy Kopacz, Bogdana Borusewicza i całej reszty sejmowej elity, przyznając sami sobie premie rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, potrafią spojrzeć w twarz wyborcom?
Obserwuję naszą politykę od dawna. Nie widziałem jednak, żeby marszałek Wenderlich z SLD kiedykolwiek walczył o biednych bądź niepełnosprawnych z taką samą zaciekłością, z jaką walczył o utrzymanie premii, którą przyznał sobie wraz z kolegami z Sejmu.
Dla tych pieniędzy nasze elity wszystkich partyjnych barw gotowe były stracić twarz i honor. Szkoda, że są to w stanie zrobić już tylko dla pieniędzy.