Najgorsze w wyroku jest to, że nie pierwszy raz podkreśla, w jak nierówny sposób różne europejskie instytucje (unijne i nieunijne) traktują różnych obywateli, a zwłaszcza różne państwa.
Paweł Zalewski, europoseł PO, przypomniał, że w 2011 r. sędziowie trybunału bynajmniej nie uznawali, że nie mogą się zajmować sprawami sprzed ratyfikacji konwencji. Nakazali wtedy Rumunii przeprowadzenie postępowania w sprawie wydarzeń z roku 1989. Choć dotyczyły one, tak jak w przypadku Rosji, okresu sprzed ratyfikowania konwencji praw człowieka.
Przeczytaj również: Rosja skazana za mord katyński! Dość kłamstw o Katyniu
Żeby nie wyszło, że oburzamy się, ale jako Polacy jesteśmy w tej sprawie stronniczy, komentarz wiceszefa rosyjskiego Memoriału Nikity Pietrowa: "Trybunał idzie na smyczy Rosji, pomaga jej ukrywać stalinowskie zbrodnie".
Dlaczego można było orzec tak w przypadku Rumunii, a nie można było w przypadku Rosji? Mam podejrzenia, że głównie dlatego, że Rosja to mocarstwo, zaś Rumunia to jeden z najbiedniejszych krajów UE.
Niestety, nie jest to pierwszy wypadek, w którym instytucjom bądź ludziom mającym wyznaczać pewne standardy miękną nogi przed możnymi tego świata, a zwłaszcza przed Rosją. W takich chwilach zachowują się jak podwórkowy wyrostek, który chętnie "wymierza sprawiedliwość", ale tylko wtedy, gdy chodzi o kogoś małego, komu łatwo przyłożyć. Gdy trzeba zająć się silniejszym, to umywają ręce.
Zobacz też: Prezydenci otworzyli cmentarz katyński
Łatwo jest nakazać coś ubogiej i małej Rumunii, ale nie ma już chętnych do nakazania czegokolwiek znacznie potężniejszej Rosji. Łatwo prezentować się jako sprawiedliwi ścigający okrutnych zbrodniarzy z wojen w byłej Jugosławii i kryjący ich rząd w Serbii. Nie słyszałem jednak, żeby ktokolwiek miał zamiar rozliczyć zbrodniarzy z wojen w Czeczenii i kryjące ich władze Rosji. Łatwo upomina się różne małe kraje za łamanie praw demokratycznych i fałszowanie wyborów, ale Rosję? Nie! Tu zawsze wszystko jest przecież w porządku.