Zgodnie z przewidywaniami analityków Rosjanie snują już teorie o możliwości "interwencji pokojowej" (bo jakiej innej, Rosjanie zawsze i wszędzie wkraczali, niosąc pokój, demokrację, postęp lub wyższą cywilizację). Władimir Putin już przebąkuje o katastrofie humanitarnej, w związku z którą będzie musiał wjechać czołgami z zaopatrzeniem. No sumienie mu nie pozwoli inaczej, musi czynić dobro. Taki już jest. To silniejsze od niego. Sankcje wprowadzone przez Zachód funkcjonują na razie dość krótko, ale już widać ich pierwsze efekty. Nie, nie chodzi o jabłka i cydr. Chodzi o niemal 30 tysięcy Rosjan koczujących na lotniskach bądź w miejscowościach turystycznych w Europie, Azji i Afryce. Między innymi w wyniku sankcji zbankrutowało kilka biur podróży (w tym jeden z liderów rynku), a kilka rosyjskich linii lotniczych zawiesiło loty do odwołania.
Obecność Rosjan koczujących na lotniskach i w kurortach całego świata niesie olbrzymie, wręcz genialne możliwości dla i tak odlatującej w kosmos propagandy Kremla. I gdyby Putin miał w sobie jeszcze nieco fantazji, a nie tylko marzenia o odbudowie imperium i naciąganiu kolejnych zmarszczek na twarzy, niechybnie wykorzystałby owych turystów. Turyści koczujący na lotniskach Barcelony, Londynu, Kairu, Rzymu czy też na warszawskim Okęciu mogliby w ramach retorsji na sankcje Zachodu ogłaszać niepodległość tych poczekalni i całych lotnisk. Wykwitałyby niepodległe republiki ludowe (jak ta w Doniecku czy ta na Krymie). A Putin uznawałby jedną po drugiej, ciesząc się z licznych kolonii i terytoriów zamorskich, o jakich nawet przywódcom ZSRR się nie śniło. A oszołomiony Zachód reagowałby... Zapewne tak, jak reaguje na Ukrainę. A może zgłupiałby jeszcze bardziej.
W czasach ZSRR funkcjonował dowcip, w którym sowieckie agencje informacyjne donosiły, że "bandyckie lotnictwo USA zaatakowało Bogu ducha winnych chłopów pracujących przy kombajnie na polu. Na szczęście załoga kombajnu odpowiedziała celnym ogniem na ten atak i zestrzeliła aż cztery maszyny wroga, za co odznaczono ją orderami Lenina". Dziś odznaczano by może właśnie turystów. To tylko fikcja, ale... zaraz, zaraz... Czy całkiem niedawno, na niezbyt chętnie prezentowanej liście odznaczonych i awansowanych "za odzyskanie Krymu" nie było oficjalnie kilku nazwisk właśnie z adnotacją "turysta"?
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail