Mirosław Skowron: Francuska choroba polityczna

2011-05-18 16:10

Francuskimi mediami wstrząsają kolejne informacje dotyczące lidera rankingów prezydenckich, Dominique'a Strauss-Kahna. Przerywają milczenie dziennikarki, które przypominają sobie, jak je molestował. Z drugiej strony narasta kula śnieżna spiskowych teorii mających świadczyć o jego niewinności.

O podstępne podsunięcie kobiecych wdzięków w ręce szefa MFW podejrzewa się wrogą prawicę, a nawet konkurentów z Partii Socjalistycznej. Podejrzenia podsyca wywiad Strauss-Kahna dla "Liberation", który odbył się zaledwie dwa tygodnie temu. Szef MFW przyznał w nim, że "lubi kobiety - i co z tego", stwierdzając, że obawia się... seksualnej prowokacji. Jako ewentualne tematy wywlekane mu w kampanii wskazywał: "majątek, kobiety i żydowskie pochodzenie". Podczas jednego ze szczytów miał nawet prosić Sarkozy'ego (na osobności, w toalecie), żeby nie stosował brudnych sztuczek z tym związanych...

Przeczytaj koniecznie: Dominique Strauss-Kahn zmusił pokojówkę do seksu oralnego?

Francuscy dziennikarze przyznają jednak, że brak zahamowań Strauss-Kahna był szeroko znany i nowojorska historia wygląda prawdopodobnie. Poza mikrofonem dodają, że zainteresowanie ze strony tak prominentnego i bogatego polityka wielu ich koleżankom po prostu schlebiało i niespecjalnie się skarżyły.

W komentarzach powtarza się przypuszczenie, graniczące z pewnością, że gdyby afera miała miejsce we Francji, z miejsca zostałaby zamieciona pod dywan. Zblatowanie elit polityki, biznesu i mediów jest w tym kraju wyjątkowe. I do tej pory pozwalało wiele rzeczy chować przed opinią publiczną.

Rozmach afery i zapowiedzi upadku Strauss-Kahna są zresztą ciekawe tak-że dlatego, że dotyczą Francji. Scena polityczna tego kraju jest bowiem pod tym względem dość wyjątkowa. We francuskim, prawicowym rządzie związanym z Nicolasem Sarkozym zasiada bowiem minister podejrzewany o... pedofilskie skłonności.

Frederic Mitterrand był prawicy potrzebny w rządzie jako krewny byłego prezydenta i ikony lewicy. Już po głośnym transferze politycznym opublikowano jego książkę, w której... wychwalał uroki homoseksualnej turystyki do Tajlandii. Mitterrand bronił się po publikacji, że książka jest "autobiografią z elementami fikcji literackiej".

Kiedy to "nie zaskoczyło" podkreślał, że określenie "chłopcy" nie oznacza niepełnoletnich Tajlandczyków, ale wszystkich mężczyzn, których zna. Z każdym wywiadem Tajlandczycy biorący udział w seksie z Mitterrandem stawali się starsi, aż doszedł do wersji "byli w moim wieku lub pięć lat młodsi".

Dominique Strauss-Kahn jest człowiekiem bardzo bogatym. Z tego względu bardzo szybko mogą rosnąć zastępy gości obiadu (to jego alibi), którzy widzieli go wraz z córką w restauracji. Z tego samego powodu mogą jednak wzrosnąć zastępy dziennikarek i byłych pracownic, które przypomną sobie co i gdzie kładł im Strauss-Kahn podczas dawnych kontaktów.

Najbardziej pamiętliwi mogą się jednak okazać Amerykanie. Zwłaszcza po numerze, który Francja wycięła im z Romanem Polańskim.

Mirosław Skowron

Dziennikarz Działu Opinie "Super Expressu"

Nasi Partnerzy polecają