"Super Express": - W weekend Platforma Obywatelska zaprezentuje swój program wyborczy. Czego powinniśmy oczekiwać od partii, która rządzi już cztery lata i ma szansę na kolejną kadencję?
Mirosław Czech: - Przede wszystkim informacji, jak sobie poradzą z kryzysem finansowym i gospodarczym. A to wiąże się z konkretami. Czy i jak rząd Tuska planuje wejście do strefy euro? Czy i w jaki sposób chce spełnić kryteria z Maastricht? Zobowiązaliśmy się wykonać je do 2012 roku. To wszystko związane jest z dokonaniem reformy finansów publicznych.
- To oczekiwania. Co otrzymamy? Na razie widzimy premiera, który oparł kampanię na rozkładaniu rąk przy słowach: "nie wszystko się udało, bardzo was przepraszam".
- Kampania wynika w dużej mierze ze słabości opozycji, która nie potrafi skonfrontować się z partią rządzącą, a nawet o pewne rzeczy zapytać. PO nie musi stosować tu żadnych uników. Polacy oceniają, że nie wszystko jej wyszło. Więc oni wychodzą i przepraszają, że nie wszystko wyszło, obiecując poprawę.
- Po partii, która miała łatkę "jedynej proreformatorskiej" można chyba oczekiwać czegoś więcej niż przeprosin?
- Różnicy między oczekiwaniami a działaniami PO dotyczyła debata ekonomistów z rządem. Z najgłośniej brzmiącym głosem prof. Leszka Balcerowicza. Wyliczył on zaniechania i błędne decyzje, z sięgnięciem po pieniądze z OFE i faktyczną likwidacją reformy emerytalnej Buzka. Teraz nie mam wrażenia, żeby ktoś spodziewał się zapowiedzi reform.
- Część wspomnianych ekonomistów ma nadzieję, że demonstracyjny wstręt do reform skończy się po wyborach. Że to tylko taktyka na czas kampanii.
- Nie podzielałbym tych nadziei. Polityka kontynuacji została wyraźnie zadeklarowana i będzie niestety tak jak głosi premier. Może pewne reformy wymusi na PO sytuacja gospodarcza bądź Unia Europejska. Poziom zadłużenia, podniesienie wieku emerytalnego i sprawy powiązane z systemem podatkowym... To wszystko może się zmienić niezależnie od intencji rządu.
- Z czego to wynika? Skoro to nie taktyka, to może PO naprawdę przesunęła się mocno w lewo?
- To nie jest wyłącznie taktyka. Platforma opowiada się za państwem opiekuńczym. Z tego wynika zresztą pewien problem lewicowej i prawicowej opozycji. PO i Tuska nie ma z której strony zajść. Pamiętamy spór Polska solidarna - Polska liberalna. Ale Platforma nie jest już partią Polski liberalnej. To, że czas wielkich reform się skończył, że ważne jest "tu i teraz", Donald Tusk podkreśla niemal na każdym kroku.
- PO nie myśli już o Polsce liberalnej, ale wciąż chce liczyć na młodych. Uda się bez PiS-owskiego straszaka z poprzednich wyborów? Czy młodzi uznają, że PO przez cztery lata o nich zapominała.
- Zasadniczą intrygą tej kampanii jest właśnie walka o młodych wyborców. Czy taki polityk jak Janusz Palikot i jego Ruch przyciągną tych młodych, rozczarowanych PO? Czy też w ogóle nie pójdą oni do wyborów? Wydaje mi się, że Platformie jednak to się uda. Nie ma aż takiego odpływu w tej grupie. Choć mobilizacja z 2007 roku zapewne się nie powtórzy. W mojej komisji wyborczej na warszawskich Kabatach frekwencja wyniosła wówczas 90 proc. I 90 proc. z nich poparło PO! Dziś Platforma może jednak uzupełnić te ubytki w mniejszych miejscowościach.
Mirosław Czech
Publicysta "Gazety Wyborczej", b. poseł Unii Wolności