Minster edukacji dla SE: Dla nikogo nie zabraknie miejsc w szkołach

2019-07-13 5:45

Dariusz Piontkowski komentuje problemy uczniów strających się o miejsca w szkołach średnich.

Dariusz Piontkowski

i

Autor: Archiwum serwisu Dariusz Piontkowski

„Super Express”: Przekonuje pan, że problemu podwójnego rocznika w szkołach średnich nie ma. Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle?
Dariusz Piontkowski: - Nie wiem skąd pan wyciąga takie wnioski. Być może bazuje pan wyłącznie na relacjach medialnych, które zawierają niestety wiele nieprawdziwych informacji.
- To jaka jest, pana zdaniem, prawda?
- Przypomnę, że rekrutacja do szkół średnich jeszcze trwa. W wielu miastach nie zakończył się jeszcze pierwszy etap naboru. Zapewniam, że każdy uczeń znajdzie dla siebie miejsce w szkole ponadpodstawowej i ponadgimnazjalnej.
- W jaki sposób?
- Szkoły w skali całego kraju przygotowały o ponad 103 tys. więcej dodatkowych miejsc niż łączna liczba absolwentów szkoły podstawowej i gimnazjum. W moim rodzinnym Białymstoku absolwentów szkół jest około 4,5 tysiąca, a władze miasta przygotowały dla nich łącznie 8,5 tys. miejsc. Czyli prawie dwa razy tyle. To wynika z tego, że spodziewają się tego, że część młodych ludzi z okolicznych miejscowości będzie chciała uczyć się w Białymstoku.
- To, że w całym kraju miejsc w szkołach jest więcej niż absolwentów, to tylko pół prawdy. Drugie pół to fakt, że to w największych miastach brakuje najwięcej miejsc. Wierzy pan, że przemilczanie tego faktu sprawi, że Polacy uwierzą, że wszystko gra?
- Nikt tego nie przemilcza. Od zawsze było tak, że te większe miasta, większe ośrodki edukacyjne przyciągały młodzież z regionu. W tym roku nic się w tej kwestii nie zmieniło. Tak było rok, dwa i pięć lat temu. Na przykład w Krakowie po pierwszym etapie rekrutacji w szkołach wolnych jest 3900 miejsc, a w Olsztynie 1782. W rekrutacji uzupełniającej weźmie udział w Olsztynie 118 uczniów, a w Krakowie – 2569. Oznacza to, że wszyscy uczniowie dostaną się do szkół. Zawsze była duża konkurencja do tzw. renomowanych liceów. Warto przypomnieć, że do najlepszych szkół, takich jak LO im. Staszica czy LO im. Batorego w Warszawie, aplikowali uczniowie z całego kraju.
- W miastach na prawach powiatu może i jest odpowiednio dużo miejsc dla uczniów z tych miast, ale od 30 do 50 proc. uczniów tamtejszych szkół średnich pochodzi spoza nich. Dostrzega pan ten problem? I jak mu zaradzić?
- To pytania do przedstawicieli samorządu, którzy muszą uwzględnić w rekrutacji na rok szkolny 2019/2020 również uczniów spoza największych miast. I tak się właśnie dzieje. Liczby dotyczące dodatkowych miejsc dla absolwentów dokładnie to pokazują.
- Pokazują coś innego, niż się o tym mówi?
- Przykładowo w Warszawie w tym roku szkolnym jest blisko 28 tys. absolwentów ostatnich klas publicznych gimnazjów i szkół podstawowych. Przygotowano dla nich ponad 43 tys. miejsc. Oznacza to, że samorząd prognozował zainteresowanie uczniów z okolicznych powiatów warszawskimi szkołami. Samorządy już trzy lata temu wiedziały o rekrutacji. Gdy przekształcano gimnazja w szkoły podstawowe lub licea, niektóre samorządy po prostu wygasiły gimnazja, nie umieszczając w tych budynkach żadnych dodatkowych szkół. Nie skorzystały z szansy na to, aby stworzyć dodatkowe miejsca w liceach.
- Skoro przekonuje pan, że dla wszystkich starczy miejsca, to zamierzacie urzędowo zsyłać uczniów z tych miast do mniejszych ośrodków, gdzie miejsce jest?
- To uczeń wybiera szkołę średnią, w której chce się uczyć. Nikogo nie możemy zmuszać do nauki w konkretnej szkole. Wybór szkoły w małym mieście nie oznacza nauki na niższym poziomie ani utraty szansy równej edukacji.
- Co by pan chciał powiedzieć wszystkim tym, którzy szkoły dla siebie nie znajdą? Jedźcie uczyć się zagranicę czy uczcie się w domu – jak podpowiadają niektórzy pana koledzy?
- Podkreślę jeszcze raz – każdy absolwent szkoły podstawowej i gimnazjum znajdzie miejsce w szkole średniej.
- Czemu winę za chaos przy rekrutacji MEN widzi tylko w samorządach? Swoją reformą stworzyliście im fatalne warunki do prowadzenia szkół i oczekujecie, że same sobie poradzą z tym bałaganem? Przecież to zwykłe szukanie kozła ofiarnego, który odpowie za wasze błędy.
- Kiedy w 2016 roku ogłaszaliśmy reformę edukacji, samorządy, szczególnie powiatowe, doskonale wiedziały, że zostanie przywrócone 4-letnie liceum i 5-letnie technikum. Te samorządy, które o edukacji myślą w sposób odpowiedzialny i perspektywiczny, miały wystarczająco dużo czasu, aby odpowiednio przygotować się do tego procesu – zarówno do rekrutacji, jak i organizacji nauki w nowym kształcie. Przedstawiciele samorządów podkreślają, że większa liczba uczniów w szkołach średnich to dla nich szansa na rozwój i większe finanse otrzymywane z budżetu państwa w ramach subwencji.
- RPO zwraca uwagę, że problem z reformą edukacji to nie tylko brak miejsc w szkołach średnich, ale także pogorszenie się warunków nauki dla wszystkich uczniów w tych szkołach z ciasnota na czele. Nie uważa pan, że zmarnowaliście szanse tych uczniów na dobrą edukację? Po to się przecież robi reformę.
- Zdecydowana większość samorządów odpowiedzialnie podeszła do wdrażania zmian w edukacji i ustalając nową sieć szkół, brała pod uwagę zarówno potrzeby uczniów i nauczycieli. Wyraźnie zaznaczę, że Ministerstwo Edukacji Narodowej wspiera samorządy we wprowadzaniu kolejnych etapów reformy. Odpowiadając na oczekiwania strony samorządowej wprowadziliśmy nowe kryteria podziału tzw. rezerwy 0,4% subwencji oświatowej. To te pieniądze, dzięki którym samorządy otrzymują środki na dostosowanie szkół do reformy edukacji.
- To powinno wystarczyć?
- W ostatnich latach stale zwiększamy nakłady na edukację. W latach 2016-2019 subwencja oświatowa wzrosła o kilka miliardów zł. Wspieramy samorządy również przez programy rządowe takie jak: „Dobry Start”, „Posiłek w domu i w szkole”, „Aktywna Tablica”, szerokopasmowy internet dla szkół. Przeznaczamy również dodatkowe pieniądze na rozwój bibliotek szkolnych, doposażenie pracowni przyrodniczych czy bezpłatne podręczniki dla szkół, bo edukacja jest inwestycją. W systemie oświaty funkcjonuje ponad 26 tys. szkół, w których uczy się prawie 5 mln uczniów. Wdrożenie reformy to ogromne wyzwanie i przedsięwzięcie zaplanowane na kilka lat. Wyciąganie ogólnych wniosków na podstawie kilku szkół w dużych miastach nie wydaje się uzasadnione. Oczywiście monitorujemy sytuację na bieżąco. Zarówno my, jak i kuratorzy oświaty jesteśmy w kontakcie z przedstawicielami samorządów.
- Edukacja w Polsce jest teoretycznie bezpłatna, ale – znów powołam się na RPO – nie znalezienie miejsca w wybranej szkole, może zwiększyć koszty edukacji, bo za dojazdy do dalekich szkół, gdzie miejsca są, trzeba będzie więcej płacić. I znów uderzy to w biedniejszą część społeczeństwa, którą przecież chcecie reprezentować.
- RPO powinien zapytać samorządowców o to, co zrobili, aby uczniom na swoim terenie zapewnić miejsce w szkole średniej. Samorządy, nawet jeżeli nie mają wystarczającej liczby klas, w każdej chwili mogą podjąć decyzję o utworzeniu dodatkowych miejsc dla wszystkich chętnych uczniów. Przypomnę również, że podział subwencji oświatowej na 2019 r. uwzględnia zwiększone wydatki samorządów – głównie powiatów – związane z rekrutacją w roku 2019. Podkreślam po raz kolejny – dla wszystkich absolwentów szkół podstawowych i gimnazjów będą miejsca w szkołach średnich.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki