Izabela Leszczyna

i

Autor: Ministerstwo Zdrowia

specjalny wywiad dla „Super Expressu"

Ministra zdrowia Izabela Leszczyna dla „SE": Rozszerzymy listę leków refundowanych

2025-04-11 5:30

W wywiadzie z ministrą zdrowia Izabelą Leszczyną porozmawiałam o obniżeniu składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, naprawie systemu ochrony zdrowia, leczeniu endometriozy oraz wsparciu dla seniorów. – Jeśli chodzi o rozszerzenie listy leków refundowanych, z pewnością tak będzie. W ubiegłym roku wydaliśmy prawie 3 mld zł na bezpłatne leki dla seniorów, czyli de facto potroiliśmy wydatki, które za czasów naszych poprzedników wynosiły nieco ponad 1 mld zł – mówi nam Izabela Leszczyna.

„Super Express”: – Jak się pani czuje na tym gorącym fotelu w roli ministra zdrowia? Bo jest to bez wątpienia jeden z najtrudniejszych resortów w rządzie.

Ministra zdrowia Izabela Leszczyna: – W Ministerstwie Zdrowia, z uwagi na specyfikę systemu, efekty działań nie są widoczne od razu, często dopiero po czasie, nawet po latach. Krótko mówiąc, nie jest łatwo, ale naprawianie rzeczywistości, także po poprzednikach, kiedy kolejki do lekarzy wydłużyły się rekordowo, nawet każde minimalnie działanie na rzecz pacjentów daje ogromną satysfakcję. Jeden z moich przyjaciół, gdy miałam dać odpowiedź premierowi, czy przyjmuję propozycję bycia ministrem zdrowia, powiedział mi: „Wiesz, dlaczego ten resort jest taki trudny? Bo ludzie zawsze chorowali, chorują i będą chorować – nawet w najlepszych systemach ochrony zdrowia w najbogatszych państwach i tego nie wyeliminujesz”. Najlepiej byłoby, żebyśmy w ogóle nie chorowali. To tak naprawdę powinien być cel ministra zdrowia, a często niestety jest tak, że zamiast być ministerstwem zdrowia to ministerstwo jest „ministerstwem chorób”. Bo generalnie leczymy, tzn. płacimy za leczenie, za świadczenia i procedury, za pobyty w szpitalu… To są rzeczy bardzo ważne. Ale zawsze dość mało uwagi i pieniędzy poświęcano na profilaktykę, czyli na to, jak uchronić się przed chorobami. Zaczęliśmy o tym mówić coraz częściej i przeznaczymy na to więcej pieniędzy.

 

– Chce pani pozostać na stanowisku do końca kadencji?

– To zawsze zależy od premiera. Minister jest do dyspozycji premiera, ale gdyby to miało zależeć ode mnie, to tak. Bo uważam, że plany, które mam odnośnie do zmian systemowych, wymagają jednak czasu.

 – Ostatnio przez Sejm przetoczyła się ostra dyskusja w kwestii obniżenia składki zdrowotnej i pani też znalazła się pod ostrzałem. Kilka tygodni temu mówiła pani, że nie może zaakceptować obniżenia składki, bo system „tego nie udźwignie”, a jednak zagłosowała pani za przyjęciem ustawy. Skąd taka zmiana decyzji?

 – W ostatnich tygodniach prowadziłam liczne rozmowy z ministrem finansów Andrzejem Domańskim, a także z premierem Donaldem Tuskiem, które doprowadziły do tego, że przed głosowaniem miałam pewność, że żaden pacjent nie ucierpi i nie będzie mniej pieniędzy w systemie. A nawet – że tych pieniędzy będzie więcej, ponieważ po wejściu w życie ustawy o reformie szpitali, w tym szpitali powiatowych, te środki będą lepiej rozdzielane.

 – Czy premier Donald Tusk długo przekonywał panią do zmiany zdania w sprawie składki?

 – Rząd musi działać jak drużyna, bo więcej zrobimy dobrego, gdy będziemy się porozumiewać i dochodzić do kompromisu, więc oczywiście, że premier przekonywał mnie do zagłosowania „za”. Jednak wbrew temu, co myślą niektórzy, warunkiem nie była funkcja ministra zdrowia. To była moja decyzja. Wynegocjowałam to, że skutki tej zmiany dla pacjentów nie będą odczuwalne, bo przypomnę, że ta ustawa była ustawą rządową, nie moją czy ministra finansów.

 – PiS, ale też Lewica podnoszą, że obniżenie tej składki będzie miało negatywny wpływ na jakość opieki zdrowotnej w Polsce. Polacy mają się czego obawiać?

 – To stwierdzenie jest kompletnie nieprawdziwe. Szacuje się, że ubytek tej składki wyniesie około 5 mld zł i dokładnie tyle – a na to mam słowo ministra finansów, również potwierdzone przez pana premiera – znajdzie się w Narodowym Funduszu Zdrowia. Stanowczo sprzeciwiam się straszeniu pacjentów na doraźne potrzeby polityczne. Uspokajam więc, system ochrony zdrowia jest bezpieczny.

 – Klub PiS zgłosił jednak w Senacie poprawkę do tej ustawy. – Do 20-miliardowej dziury, jaka jest dziś, trzeba doliczyć kolejne 6 mld złotych – mówił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak i przekonywał, że luka miałaby zostać pokryta z rezerwy środków na TVP i Polskie Radio oraz częściowego ograniczenia 800+ dla Ukraińców.

 – PiS miał 8 lat na zreformowanie ochrony zdrowia. Zapytajmy dzisiaj pacjentów czy przez te osiem lat skróciły się kolejki do lekarzy – czy jest do nich większa dostępność i czy ludzie czują się bardziej zaopiekowani. Albo czy jesteśmy zdrowsi? Czy dłużej żyjemy? Niestety żyjemy krócej, więc PiS dla pacjentów, dla systemu ochrony zdrowia nie zrobił nic dobrego. I z szacunku dla tysięcy ofiar pandemii pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, zamknijmy ten temat.

 – Już na obecny 2025 rok rząd zaplanował przeznaczyć w ramach budżetu państwa rekordowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia, bo blisko 31 miliardów złotych. Tymczasem szacunki wskazują, że do 2028 r. musimy ograniczyć deficyt budżetowy o 3 punkty proc., z racji tego, że Rada UE objęła nas procedurą nadmiernego deficytu przez ogromną lukę budżetową za rządów PiS. Czy wierzy pani, że mimo to, minister finansów Andrzej Domański podoła zadaniu i znajdzie skądś te dodatkowe środki na pokrycie reformy?

 – Jestem o tym przekonana, bo jeśli chodzi o procedurę nadmiernego deficytu, w którą wpędził nas PiS, to proszę pamiętać, że m.in. dzięki staraniom premiera Donalda Tuska i ministra finansów Andrzeja Domańskiego, wydatki które ponosimy na zbrojenia – które w Polsce są bardzo wysokie, gdyż sięgają 5 proc. PKB – nie są wliczane do tego deficytu. A więc pojawia się przestrzeń na finansowanie systemu ochrony zdrowia i na tę dotację podmiotową, którą minister zdrowia w tym roku w kwocie ponad 18 mld zł już dołożył do NFZ. Jesteśmy oczywiście w sytuacji bardzo trudnej, bo mamy wojnę na Ukrainie i musimy przeznaczać dodatkowe środki na zbrojenia, to wydatki większe, niż przewidywaliśmy, że będą, ale proszę pamiętać, że ochrona zdrowia to część krytyczna systemu i musi mieć swoje stabilne miejsce w budżecie. To zawsze jest bardzo trudne dla ministra finansów i rządu w ogóle, ale poradzimy sobie z tym.

 

I.LESZCZYNA: JESTEŚMY NA FALI WZNOSZĄCEJ

 – Czy emeryci powinni mieć więcej darmowych leków?

– Emeryci, czyli nasi seniorzy to są osoby, które są dla nas priorytetem. To są nasi rodzice, nasi dziadkowie, którzy przepracowali całe swoje życie i tę jego „złotą jesień” powinni mieć jak najlepszej jakości. Do ubiegłego roku było tak, że jeśli senior szedł do lekarza prywatnie, to ten wystawiał mu receptę na 100 proc. odpłatności. Natychmiast to zmieniłam. Dzisiaj jest tak, że ten lekarz ma prawo wypisać ci receptę z tzw. „Ską”. Czyli senior idzie do apteki i dostaje leki o obniżonej cenie albo całkiem za darmo. Emeryci często pytają, dlaczego nie wszystkie leki są za darmo. Bardzo często jest tak i proszę starsze osoby, aby pytać o to w aptece oraz swojego lekarza, że na daną chorobę mamy kilka różnych leków. One mają takie samo działanie. Ale jeden z nich jest refundowany w 100 procentach, a więc dostaniesz go bezpłatnie w aptece, inny może być na 30 proc., a jeszcze inny jest na 100 proc. Dlatego warto pytać o zamienniki, które są bezpłatne. Czasem się przyzwyczaimy do jakiegoś leku, a tymczasem jest już zamiennik i warto z niego skorzystać. Jeśli chodzi o rozszerzenie listy leków refundowanych, z pewnością tak będzie. W ubiegłym roku wydaliśmy prawie 3 mld zł na bezpłatne leki dla seniorów, czyli de facto potroiliśmy wydatki, które za czasów naszych poprzedników wynosiły nieco ponad 1 mld zł.

 – Czy chciałaby pani do końca kadencji rozszerzyć program darmowych leków dla seniorów – z 65+ na przykład na 60+?

 – Też jestem po 60-tce! Ale wiem, że starsi seniorzy potrzebują większego wsparcia. To na co dzisiaj powinniśmy stawiać, to profilaktyka, w tym kontrolowanie, bardzo systematyczne, wyników badań. Wkrótce ruszamy z programem „Moje zdrowie”, który będzie kosztował około 300 mln złotych i stawiał właśnie na tę podstawową opiekę, która pozwoli nam zapobiegać chorobom i cieszyć się dobrą formą.

 – Na czym konkretnie będzie polegał ten program?

 – To pierwszy tak szeroki i kompleksowy program profilaktyczny dla wszystkich dorosłych Polaków. Dla każdej osoby, która skończyła 20 lat. Skupia się na wczesnej diagnostyce najczęściej występujących chorób cywilizacyjnych, m.in. kardiologicznych, onkologicznych. Moje Zdrowie to nie tylko szeroki pakiet badań, ale także edukacja zdrowotna i indywidualny plan postępowania dla każdej osoby stworzony w POZ, przez naszego lekarza rodzinnego, bo on zna nas najlepiej. W ramach programu u osób starszych będziemy także diagnozować pierwsze objawy chorób otępiennych. Program rusza już w maju, więc za chwilę dowiecie się państwo o wszystkich szczegółach.

 – Pod kątem umieralności na nowotwory jesteśmy w czołówce Europy. Jak to zmienić? Czy wprowadzana przez państwa Krajowa Sieć Onkologiczna jest odpowiedzią na ten problem?

 – Zdecydowanie tak, podkreślam to, co mówią lekarze onkolodzy – profilaktyka, profilaktyka i jeszcze raz profilaktyka. To, co dla mnie będzie najważniejsze w sieci onkologicznej to, że pacjent będzie prowadzony za rękę przez koordynatora. Od momentu, kiedy zdiagnozujemy nowotwór u pacjenta, ta osoba dostanie takiego anioła stróża, który zadzwoni, umówi wizytę, powie, gdzie przyjść, kiedy przyjść, jakie badania będą robione lub kiedy udać się do szpitala, ponadto do jakiej placówki. Diagnoza już jest momentem zagubienia, a system jego kolejnym etapem. Pacjent wchodzi w zupełnie nową rzeczywistości i potrzebuje szczególnej opieki. W sieci (KSO) mamy szpitale, które się wyspecjalizowały – jedne w leczeniu raka jelita, inne w leczeniu raka piersi, jeszcze inne w terapii raka płuca itd. Istotne jest to, żeby pacjent, obojętnie gdzie mieszka, czy w Warszawie czy w maleńkiej wsi na Podkarpaciu, gdziekolwiek w Polsce, miał szansę na leczenie na najwyższym poziomie, przez najlepszych specjalistów. I oni będą mu stawiać diagnozę.

 – Jak to będzie możliwe?

 – Jeśli ktoś trafi do małego, powiatowego szpitala jako pierwszego miejsca, który jest w tej sieci, to o tym jaką terapię zastosować będą decydowali nie tylko lekarze z tego szpitala, ale także eksperci, którzy się specjalizują w tego typu nowotworach, dzięki e-consilium. Lekarze będą się spotykać w przestrzeni on-line i tam omawiać konkretny przypadek pacjenta, w zasadzie już to robią. To duży sukces, bo często jest tak, że jak mieszkamy w dużym mieście, mamy szpitale kliniczne, uniwersyteckie, ale już w powiecie nie mamy wysokospecjalistycznych ośrodków. Zależy nam na tym, żeby osoby mieszkające także w maleńkich miejscowościach, w wioskach, miały jak najszybciej postawioną diagnozę i jak najtrafniejszą. Powodem, dla którego mamy w Polsce tak wysoką umieralność na nowotwory jest też w dużej mierze to, że my-pacjenci nie jesteśmy przekonani do badania się. Znowu powtórzę – profilaktyka. Mamy obawy, boimy się wyniku, nie chcemy wykonywać tych badań, udać się kolonoskopię, na którą skieruje nas lekarz. Bo być może jesteśmy w odpowiedniej grupie wiekowej, bądź mieliśmy przypadek nowotworu w rodzinie. Często słyszę od wielu wybitnych ekspertów i lekarzy, z którymi współpracuję, że nasze zdrowie leży w bardzo dużym stopniu w naszych rękach. I to też jest prawda, To przede wszystkim niepalenie papierosów, nienadużywanie alkoholu, aktywność fizyczna oraz dieta, w której zamiast przetworzonej żywności, jest dużo warzyw. To już połowa sukcesu w drodze do zachowania zdrowia. A resztę musi zrobić system, czyli znowu – profilaktyka. I stąd program „Moje zdrowie”, gdzie lekarz omówi z nami wyniki badań i powie: „jest pani/pan zdrowy, zapraszam za rok" albo – „oto dalsza ścieżka postępowania”.

 – W imieniu naszych Czytelników chciałam zapytać o kwestię kolejek do lekarzy specjalistów, czy oczekiwania na badania obrazowe. – Zapisałem się na rezonans magnetyczny i muszę czekać 5 miesięcy, a na wizytę u okulisty dostałem termin za rok – mówił np. w jednym z wydań „Super Expressu” pan Bogusław z Białegostoku. Czy pokłada pani nadzieję w deregulacji, którą zapowiedział Rafał Brzoska i jego zespół, proponujący tzw. pakiet kolejkowy?

 – Większość pomysłów zespołu pana Rafała Brzoski, za które bardzo dziękuję, mieliśmy już wcześniej w realizacji – to bardzo dobrze, ponieważ widać, że myślimy podobnie, co do koniecznych zmian w systemie. To, co przyczyni się do likwidacji kolejek do specjalistów, to na pewno e-rejestracja, którą wprowadzamy od stycznia przyszłego roku. W życie wejdzie wówczas zasada, że jeśli poradnia kardiologiczna nie wpisze się w centralną e-rejestrację, nie będzie mogła otrzymać pieniędzy z NFZ. To wiele uprości, bo najpewniej pan, który czeka bardzo długo w kolejce do okulisty, nie wie, że być może nawet w jego miejscowości w innej poradni, na tego okulistę czeka się zdecydowanie krócej.

Rozporządzenie dotyczące Centralnej e-rejestracji jest już na etapie konsultacji społecznych i planujemy stopniowo wprowadzać kolejne specjalizacje do tego systemu. Po zmianach, kiedy będziemy mieli to wszystko transparentne, będziemy mogli pacjentów odpowiednio przekierować. Jeśli chodzi o badania obrazowe, problem z ich dostępnością jest spowodowany m.in. tym, że do tego badania potrzebny jest opis, który sporządza lekarz radiolog. W tej sprawie mamy zaplanowaną deregulację, aby mogli wykonywać je również inni specjaliści, co usprawni proces.

 – Wspomniała pani, że na początku tego roku udało się znieść przepisy uniemożliwiające przepisywanie leków refundowanych przez lekarzy nieposiadających umowy z NFZ. Czy planowane są również podobne zmiany, jeśli chodzi o skierowania na badania CT i MR dla pacjentów ubezpieczonych, odbywających wizytę w prywatnym gabinecie lekarskim?

 – Mamy określone limity na te badania, wszystko wymaga odpowiednich analiz.

 – Od 1 lipca będziemy mogli leczyć endometriozę na NFZ. Nie jest to rzadka choroba, sama zmagam się z tym schorzeniem. Oznacza to wieloletnie wizyty u lekarzy, ogromne koszty, jak również operacje. Wiem, że ma pani na to jednak konkretny plan. Jak to będzie wyglądało i na jakie zmiany mogą liczyć kobiety?

 – Dzisiaj mamy problem na kilku poziomach. Pierwszy, jak pani słusznie zauważyła, jest to diagnozowanie choroby. Przygotowujemy z naszymi specjalistami ginekologami, którzy zajmują się leczeniem endometriozy taki schemat wywiadu, który ginekolog w poradni przeprowadza ze swoją pacjentką, po to, żeby wykluczył lub potwierdził tę chorobę – oczywiście po badaniu fizykalnym i USG...

 – A jednak wiemy, że czasem i to nie wystarczy…

 – Dlatego wprowadzamy tutaj trzy stopnie postępowania. Pierwszy to jest poradnia ginekologiczna, gdzie ginekolog dostanie odpowiednie wytyczne do postępowania z pacjentką, która zgłasza się z takimi bólami. I ma pani rację, że ani badanie fizykalne ani to zwykłe USG – zwykłe nie są w stanie jednoznacznie tego potwierdzić, dlatego przede wszystkim, jeśli lekarz będzie miał już podejrzenia po wywiadzie z pacjentką, będzie mógł skierować ją na diagnostykę specjalistyczną, jak np. USG typowe dla endometriozy. I wtedy tam nastąpi decyzja zależna od stadium choroby, czy wystarczy sama terapia hormonalna, czy też zabieg operacyjny. Tym zajmą się specjalne centra leczenia endometriozy, które stworzymy, nad którymi pracuje teraz NFZ i AOTMiT. Nakreślamy kryteria, jakie warunki musi spełnić szpital, jakich lekarzy musi zatrudniać, jakie mają mieć doświadczenie i sprzęt, żeby mogli starać się o taki kontrakt na leczenie endometriozy.

 – Jakby pani miała wymienić trzy rzeczy, z których jest najbardziej dumna, to co by to było?

 – To na pewno in vitro. Problem leczenia niepłodności mamy najlepszy w całej Europie. Urodziło nam się z tego programu 324 dzieci! Mamy więc ponad 320 dzieci, których by nie było i to jest cud. Oprócz tego mamy ponad 11 200 ciąż, czyli kilkanaście tysięcy więcej dzieci urodzi nam się w tym roku, co przy obecnym niżu demograficznym jest naprawdę wielkim sukcesem. Ponadto w tym programie mrozimy również gamety osób, które muszą poddać się terapii onkologicznej. Na pewno jestem też dumna z faktu, że bardzo dynamicznie zaczęła rosnąć liczba znieczuleń okołoporodowych, bo doświadczenie porodu dla kobiety jest czymś niezwykle bolesnym.

 – Dla niektórych nawet ogromną traumą.

 – Dlatego też wiele kobiet z tego powodu po pierwszym porodzie nie decyduje się już na drugie dziecko, bo się po prostu boją porodu. Teraz te wskaźniki w szpitalach urosły o kilkadziesiąt, kilkaset procent, a w całym kraju koło 10 proc.- 23 proc. w ciągu pół roku. Oczywiście jest na tym polu jeszcze sporo do zrobienia, ale przynajmniej dziewczyny i kobiety w Polsce usłyszały w końcu, że poród nie musi boleć. Żeby było jasne – wybierajcie panie te szpitale, które wam gwarantują to znieczulenie. Jeśli ginekolog, do którego chodzisz, mówi, że w tym konkretnym szpitalu będziesz rodzić, ale nie ma tam znieczulenia i proponuje ci cesarskie cięcie, to powiedz: nie – chcę urodzić normalnie i bez bólu – to jest lepsze dla dziecka i dla mojego organizmu. Bardzo ważną rzeczą, którą jeszcze udało mi się zrobić, to zniesienie limitów na opiekę hospicyjną i paliatywną. To są pacjenci w bardzo trudnej sytuacji zdrowotnej, często w końcówce swojego życia. I choć zdaję sobie sprawę, że nie ma tylu miejsc w hospicjach, powstaje coraz więcej hospicjów domowych, gdzie do takiego pacjenta przychodzi lekarz, przychodzi pielęgniarka, chory jest zaopiekowany i ta rodzina nie jest pozostawiona sama sobie.

 – A co by pani chciała usprawnić? Jakie są największe wyzwania?

 – Reforma szpitali. To jest coś, co bardzo chcę zrobić. Uważam, że w każdym powiecie musi być szpital i nikt nie ma zamiaru zamykać szpitali powiatowych, one są bardzo ważne i potrzebne. Ale musi być szpital uszyty na miarę – na miarę potrzeb zdrowotnych ludzi, którzy mieszkają w danym powiecie, szpital elastyczny. I jeśli mamy starzejące się społeczeństwo, potrzebujemy opieki długoterminowej, zakładów opiekuńczo-leczniczych, interny, gdzie leczymy wielochorobowość. Potrzebujemy takich oddziałów, one muszą być dobrze wycenione. Ale nie potrzebujemy wszędzie ostrej chirurgii całodobowej i tak wielu porodówek, bo rodzi się nam 4 razy mniej dzieci, niż 10 lat temu.

Rozmawiała PATRYCJA FLORCZAK

Sonda
Czy składka zdrowotna powinna być niższa?
Sedno sprawy
G. SCHETYNA: Trzaskowski MOŻE przegrać. Telewizje Republika i wPolsce24 powinny uczestniczyć w debacie. SEDNO SPRAWY