Barbara Nowacka nie przestaje reformować edukacji. Już od 1 września 2024 roku w szkołach będzie można łaczyć grupy uczniów z różnych poziomów edukacji, oddziałów czy klas, gdy chętnych do uczenia się religii jest mniej niż siedem osób. Daje to na przykład możliwpść tworzenia grup z uczniów klas I-III czy IV-VIII. Wiele nauczycieli niepokoi się, że w związku z tym może stracić pracę, a przez brak okresu przejściowego nie mieli możliwości znalezienia nowej pracy czy przekwalifikowania się.
Ministra edukacji odniosła się do tych zmian w rozmowie z Radiem Zet, gdzie podkreślała, ze szkoła jest dla uczniów, a nie dla Episkopatu oraz że organizacją nauki zajmuje się Ministerstwo Edukacji.
- Na tym polega rozdział Kościoła od państwa, że to nie ten czy inny biskup układa plan lekcji, tylko tym zajmuje się odpowiednia instytucja. Rozumiem, że to jest wycie o kasę, bo widzą, że i kwestia Funduszu Kościelnego będzie opracowywana przez rząd i po prostu został przykręcony kurek z pieniędzmi, który za czasów Prawa i Sprawiedliwości płynął ochoczo w podzięce za przysługi wyborcze - oceniła.
Barbara Nowacka zapewniła także, że katecheci nie muszą się obawiać utraty pracy, bowiem rozporządzenie nie ma wpływu na etatu, bowiem zostały poumawiane do 31 maja, a więc wszyscy, którzy do tego czasu podpisali umowy, mają stabilne zatrudnienie.
- To Kościół decyduje, kto uczy religii - są katecheci, a także księża, którzy mają inną pracę. Teraz Kościół próbuje przerzucić na państwo odpowiedzialność za to, jakich on pracowników wysyła. A może to oni powinni mieć nieco więcej empatii i zadbać o osoby świeckie, które od lat dla nich pracują - oznajmiła szefowa resortu edukacji.
W naszej galerii zobaczysz, jak zmieniała się Barbara Nowacka: