Anna Streżyńska z mężem Józefem mają dom w Żółwinie oddalonym dokładnie o 35 km od Ministerstwa Cyfryzacji, które znajduje się przy ul. Królewskiej w Warszawie. To zaskakujące, że pani minister, której przysługuje służbowe auto z kierowcą, a dojazd ekspresówką do domu zajmuje jedynie 30 minut, nie chce na noc wracać do męża. Przecież miliony Polaków codziennie dojeżdżają do pracy po kilkadziesiąt kilometrów i nie narzekają.
- Żona ma mieszkanie służbowe w Warszawie i przyznam się uczciwie, że już tam rezyduje, a nie w naszej rodzinnej miejscowości. Kiedy mieszkała razem ze mną pod Warszawą, to wyjeżdżała o 6.15 do pracy, wracała na 21-22 do domu. No więc, żeby się nie męczyć tymi dojazdami, to załatwiła sobie służbowe mieszkanie. A ja tu zostałem. Jestem gospodarzem na włościach, dobytku pilnuję. (śmiech) Tak już jest od dłuższego czasu. Ma tyle pracy. Mnóstwo projektów, które musi dokończyć - mówi nam mąż pani minister.
Państwo Streżyńscy są małżeństwem od ponad 20 lat. Mają dwie dorosłe córki. Mąż pani minister to były ksiądz, a obecnie radny Brwinowa. Pan Józef pełnił duszpasterską posługę przez 16 lat, był m.in. wikariuszem w kościele na warszawskim Żoliborzu, w parafii Stanisława Kostki. To właśnie tam wpadła mu w oko pani Anna. W efekcie Streżyński zrzucił sutannę i poprosił biskupa o zwolnienie z celibatu i możliwość zawarcia ślubu kościelnego. W małżeństwie były ksiądz i pani minister podzielili się rolami. On zajmował się domem i wychowaniem córek, ona robieniem kariery i zarabianiem pieniędzy.
Zobacz: Szydło gorzko: Niektórzy ministrowie zbyt często myślą o indywidualnych karierach