– Będę dążył do zalegalizowania produkcji w Polsce okowit, nalewek i destylatów, tak jak to ma miejsce w innych krajach – powiedział minister rolnictwa na spotkaniu z wyborcami. Dodał, że taką możliwość mają już między innymi Austriacy, Słowacy i Węgrzy. – Skoro doświadczenia innych krajów są jednoznacznie pozytywne, a Polacy bardzo często, wyjeżdżając za granicę, kupują śliwowicę, wiśniówkę czy palinkę, to dlaczego w Polsce udajemy, tolerując nielegalną produkcję, że państwo nad tym panuje i że zalegalizowanie tego będzie czymś złym? – pyta minister i zapewnia, że chodzi o bimber i nalewki wysokiej klasy, które będzie można zaliczyć do grupy alkoholi ekskluzywnych.
ZOBACZ TEŻ: Minister rolnictwa o nietypowych afrodyzjakach. Będziesz zaskoczony
Pomysł niespecjalnie podoba się ekspertom. – Natychmiast spowoduje rozkwit szarej strefy, która będzie sprzedawać bimber po niższych cenach – mówi dr Andrzej Polaczkiewicz. Dodaje jednak, że legalizacja bimbru czy nalewek znacznie zasili kasę budżetu państwa. – Mówimy nawet o kilku miliardach złotych wpływów – prognozuje ekonomista.
Według Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych przeciętny Polak w ubiegłym roku wypił 11 litrów czystego spirytusu.