Minister Bogdan Zdrojewski: Kuleje u mnie PR...

2011-08-17 4:00

Ministerstwo to dla rodziny Piłsudskiego dobry partner - uważa min. Zdrojewski

"Super Express": - Na łamach "SE" Krzysztof Jaraczewski, wnuk Józefa Piłsudskiego i zarazem dyrektor muzeum Marszałka, martwił się, że powstanie muzeum jest zagrożone.

Bogdan Zdrojewski: - Nie jest zagrożone. Postęp w budowie nie jest może satysfakcjonujący, ale jest. Odzyskano dwa obiekty, choć w jednym była przychodnia, a w drugim mieszkania. To nie było łatwe. Sytuacja finansowa jest stabilna...

- Skąd zatem przekonanie wielu osób o zagrożeniu tego projektu?

- Chodzi o spór o kolejność realizacji obiektów muzealnych. Ja uważam, że trzeba najpierw zadbać o trzy istniejące obiekty i dopiero później rozpisać konkurs na nowy budynek. Dostosowany do nowej sytuacji.

- Nowej, czyli?

- Trzy lata temu wydawało się, że wszystkie obiekty z Muzeum Piłsudskiego w Nowym Jorku trafią do Polski. Polonia uznała jednak, że pozostaną w USA. Musimy to uszanować. Skala nowego budynku w Sulejówku musi być więc skorygowana. Zrozumienie tej sytuacji jest po obu stronach.

- Używa pan pojęć: strona i spór. To niepokojące, bo wydawałoby się, że w tej sprawie powinna być tylko jedna strona i współdziałanie.

- Stronami mogą być też partnerzy. Ministerstwo jest dla rodziny Marszałka dobrym partnerem. Muzeum powstaje wolniej, niż zakładaliśmy. Obawy, które pojawiały się także w "Super Expressie", są jednak nieaktualne.

- Może pan obiecać, kiedy zwiedzający zobaczą nowe muzeum?

- Muzeum częściowo już działa. Nowy obiekt powinien być ukończony nie później niż w ciągu 2-3 lat.

- Opóźnienia wynikały ponoć z tego, że muzeum skreślono z listy "inicjatyw o strategicznym charakterze dla polityki kulturalnej państwa".

- To nieprawda. Muzeum funkcjonuje na liście projektów istniejących. Nowy budynek trafi też na listę do realizacji. Tu nie ma problemu braku środków, lecz tego, że nie były wykorzystywane.

- Kilkanaście lat czekaliśmy na Muzeum Powstania Warszawskiego, którym zajął się dopiero prezydent Kaczyński. Ponad 20 lat czekamy na Muzeum Piłsudskiego, którym rząd zajął się dopiero w 2008 roku. Dlaczego tak wstydliwie długo?

- Trudno odpowiedzieć na to pytanie. W latach 90. politycy nieco zatracili świadomość wagi historii. Pamiętajmy jednak, że jako społeczeństwo lubimy rzucać różne idee, pokazać się przy wbiciu łopaty i później myśleć, że jakoś to będzie. Udało się zerwać z tą tradycją. Dziś jest inaczej. Państwo nie poprzestaje na deklaracjach. Zajęliśmy się m.in. muzeami Piłsudskiego, Chopina, Historii Polski, Jana Pawła II, II Wojny Światowej... Do tego dochodzą remonty i mniejsze placówki, choć sytuacja finansowa jest gorsza niż przed laty. Mniej o tym mówimy, może kuleje u mnie PR...

- Może problemem muzeum było to, że Piłsudski nie jest już istotną postacią dla naszych polityków?

- To nie tak. Piłsudski to silna postać o wielkich zasługach dla budowy państwa. To zarazem obrońca niezależności Polski przed najazdem bolszewickim. Był też postacią niezwykle silną, która bardzo mocno ingerowała w życie polityczne II RP. Dziś jest też źródłem wiedzy o kłopotach z budową demokracji w Polsce w trudnym okresie.

- Ma pan poczucie, że w polityce czerpie się jeszcze z jego tradycji?

- Czerpanie z tradycji niepodległościowej wciąż jest aktualne. Oczywiście uprawianie polityki na sposób Marszałka, spotkałoby się dziś z wielkim oporem. Inne czasy i kraj. Trudno traktować go jako wzorzec w tej sprawie. Może być jednak wzorcem walki o imponderabilia. Tak niezmienne, jak honor czy niepodległość.

- Do niedawna wydawał się też aktualny w sprawie polityki wschodniej. Przez lata podkreślano wagę stawiania na blok niepodległych krajów między Polską i Rosją. PO zerwała z tym jako pierwsza.

- Patrząc historycznie, w tej kwestii stanąłbym po stronie Piłsudskiego, a nie jego krytyków. Ale w kontekście tamtych czasów. To ważne, gdyż wyrywanie poglądów bądź postaci Piłsudskiego i przenoszenie go w dzisiejsze realia jest błędem.

Bogdan Zdrojewski

Minister kultury, polityk Platformy Obywatelskiej