"Super Express": - - To teraz ciut trudniejsze pytanie. Proszę podać definicję autobusu.
Anna Zalewska: - Autobus to pojazd służący do przewożenia większej grupy osób.
- Nie wiem, czy nauczyciel zaliczyłby taką odpowiedź. Wątpię. A zapytałem o autobus, gdyż tego muszą się uczyć uczniowie w szkole podstawowej. Zamiast kreatywnego myślenia, pracy w grupie, dzieciom wciąż wtłacza się bezsensowne definicje i regułki. Kiedy z tym skończymy?
- Nasza reforma kompletnie od "pamięciówki" odchodzi! Podam przykład: 20 proc. podstaw programowych musi być zrealizowane w postaci projektu. Nauczyciel jest wolny i ma prawo pisać program tak, jak potrzebuje tego grupa. W obecnej podstawie zwiększyła się ilość informatyki o prawie 70 godz. oraz zajęć przyrodniczych. W klasie pierwszej doszły podstawy programowania oraz gra w szachy, która wzmacnia matematykę. Zaczynamy dużo więcej czytać. Bez czytania nie rozwiążemy problemów.
- W szkole średniej uczniowie mają naukę przedsiębiorczości. Często przedmiot prowadzą ludzie, którzy nigdy nie byli przedsiębiorcami i nie mają o tym pojęcia. Fikcja i znów nauka bezużytecznych definicji.
- Mówi pan o starej podstawie programowej. Trzeba było to zmienić. Rocznik, który rozpocznie czteroletnie liceum, to rocznik 2019. Nowa matura będzie w 2023 r. Wprowadziliśmy do siódmej klasy doradców zawodowych. Rozszerzyliśmy tę kompetencję, bo zależy nam na szkole branżowej i gospodarce.
- Przyszły rok będzie zapewne bardzo trudny, jeżeli chodzi o nabór do szkół średnich. Nastąpi bowiem kumulacja dwóch roczników. Jesteście państwo na to przygotowani, czy powiecie "to nie my, niech samorządy się martwią"?
- Dwa i pół roku wdrażania reformy pokazało, jak należy to robić. Nie wystarczy napisać ustawy. Trzeba przy niej być. My byliśmy przy samorządowcach, przy rodzicach i uczniach. Żaden z terminów, który zapowiadaliśmy, nie został przekroczony. Zdążyliśmy z podstawami programowymi oraz podwyżkami. Kolejny etap także przejdziemy wspólnie z rodzicami.
- Brzmi dobrze, ale wątpię, by uspokoiło rodziców i dzieci, które chcą iść do najlepszych szkół. Walka o miejsca to będzie istna rzeźnia.
- Pracujemy nad systemem, który musi odpowiadać cywilizacji XXI wieku, kiedy każde dziecko zasługuje na dobrego nauczyciela i dobrą szkołę. Mówi pan o liceach rankingowych. Proszę zajrzeć na stronę Ministerstwa Edukacji! Wszystko przeliczyliśmy i pokazaliśmy. Liczymy, ile dzieci będzie w budynku w ogóle. I widzimy jeszcze 50 tys. wolnych miejsc. Nie pozwalamy, aby ktoś w tym roku próbował zlikwidować technikum bądź liceum. Będziemy z rodzicami, uspokoimy ich i poinformujemy.
- Są szkoły, które rozpoczynają lekcje od godz. 7, a kończą o godz. 19. Zapewne powie pani, że to kwestia samorządów. Jednak to wy nadzorujecie system. Jak te szkoły przeorganizować?
- W ustawie wszystko jest jasno opisane. Jest odpowiedzialność ministerstwa oraz samorządów. Samorządy dostały na to m.in. udział w podatkach. Po to, aby zaspokajać potrzeby wspólnoty w gminie. Ich odpowiedzialność finansowa jest opisana w ustawach, w tym odpowiedzialność za budynki. W godzinach popołudniowych mają być realizowane zajęcia dodatkowe.
- I jak to osiągnąć?
- Zaproponowaliśmy samorządom, aby liczyć subwencję nie na ucznia, ale na oddział. Dla nich pokusą jest umieszczenie w jednym budynku dużej liczby dzieci, bo dostają tyle samo pieniędzy, a nie muszą utrzymać dwóch budynków. To trzeba zmienić, ale półtora roku temu samorządy się na to nie zgodziły! Mam nadzieję, że nie ze względów politycznych, ale chęci wprowadzania reform etapami. Jestem gotowa z projektem i już rozmawiamy z samorządowcami.
- Nauczyciele dostali od kwietnia podwyżkę, ale daleką od swoich oczekiwań. 2900 zł brutto dla nauczyciela stażysty czy 3219 zł dla kontraktowego to niewiele. Czy mogą liczyć na więcej?
- Nauczyciele zasługują na właściwe wynagrodzenia i jestem zdeterminowana, by podwyżki były godne. Rok temu to deklarowaliśmy i teraz wdrażamy. Skala podwyżek wynosi 5 proc. do 35 proc. Na poziomie nauczyciela dyplomowanego jest to 247 zł. Za dziewięć miesięcy w styczniu będzie kolejna podwyżka. I tak co roku. Planujemy też 500 zł dla nauczycieli, którzy wyróżniają się pracą. Pan podał liczby bez dodatków. Ile mamy dodatków?
- Jest ich trochę. Funkcyjny...
- Mamy ich aż 16. Nie każdy otrzyma 16 dodatków, ale każdy otrzymuje "13", dodatek wyrównawczy, świadczenie urlopowe lub dodatek motywacyjny, stażowy itd. To wszystko składa się na średnią. Mamy twarde dane za pierwszy kwartał 2018 r. W gospodarce to nieco ponad 4400 zł, a w edukacji 4600 zł. Wiem, że nauczyciele denerwują się, i słusznie, bo nie widzą tej kwoty na koncie. Średnia jest jednak liczona w specyficzny sposób. Zapraszam wszystkich, w tym dziennikarzy, na szkolenia. które ukazują, że nie wolno mieszać wszystkiego w jedno.
- Czy 300 zł wyprawki szkolnej obiecanej przez premiera otrzyma każde dziecko bez względu na dochody rodziców i czy program wystartuje przed 1 września tego roku?
- Każde dziecko otrzyma wyprawkę i nie chcemy, żeby to była jednorazowa wypłata. Nawet uczeń, który będzie powtarzał klasę, dostanie tę wyprawkę. Warto podkreślić, że wyprawka nie jest rezultatem oszczędności na czymkolwiek, a tym bardziej darmowych podręcznikach. Wiem, że tak się plotkuje, ale to nieprawda. Darmowe podręczniki są i będą.
- Czyli przy wyprawkach nie będzie progu dochodowego?
- Absolutnie nie.
Nauczyciele dostaną podwyżkę? Minister Zalewska ujawnia [WIDEO]