– Nikt nie wymaga od nikogo ukorzenia się ani sypania popiołu na głowę – mówi „Super Expressowi” Andrzej Adamczyk. Przekonuje, że o kryzysie mówić trudno, bo „prace w parlamencie i ministerstwach trwają”, a rząd pracuje, jak pracował. Ale na nasze pytanie, czy Ziobro i Gowin powinni przeprosić Jarosława Kaczyńskiego, nie zaprzecza! – To jest domena dobrze wychowanego człowieka! – zaznacza szef resortu infrastruktury. I dodaje, że od małych koalicjantów, czyli Solidarnej Polski i Porozumienia, PiS oczekuje „normalnej współpracy”. A sytuacja w Zjednoczonej Prawicy jest bardziej niż skomplikowana. W piątek, poseł Marek Suski (62 l.) pokazał koalicjantom PiS drzwi po tym, jak ziobryści i gowinowcy zbuntowali się przeciwko ustawie o ochronie zwierząt.
– Powinni pakować biurka! – mówił o działaczach Solidarnej Polski i Porozumienia. Oliwy do ognia dolał także wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (71 l.), który jasno powiedział, że rekonstrukcja rządu może się odbyć bez udziału Solidarnej Polski i Porozumienia, co oznacza rząd mniejszościowy. Na stole jest jeszcze jeden scenariusz: przedterminowe wybory parlamentarne. To oznaczałoby jednak prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi.
Co może się wydarzyć
Pojednanie – Jarosław Kaczyński (71 l.) dochodzi do porozumienia z Gowinem (59 l.) i Zbigniewem Ziobrą (50 l.). Następuje renegocjacja umowy koalicyjnej i Zjednoczona Prawica rządzi wspólnie do następnych wyborów parlamentarnych w 2023 r. Wydaje się jednak, że to na dzisiaj scenariusz optymistyczny.
Rząd mniejszościowy – gdyby Porozumienie i Solidarna Polska opuściły Zjednoczoną Prawicę, PiS wciąż mógłby rządzić. Partia ma w Sejmie 198 posłów, co daje im możliwość utworzenia rządu mniejszościowego. Kilka takich rządów w historii Polski już było, np. rząd Kaczyńskiego w 2007 r. Rządzenie w ten sposób jest jednak trudne.
Wcześniejsze wybory – to ostateczność, na jaką może zdecydować się Jarosław Kaczyński: upadek koalicji i ponowne wybory parlamentarne, które mogłyby dać Prawu i Sprawiedliwości samodzielną większość, bez partii Gowina i Ziobry. Sondaż, o którym piszemy na str. 7, pokazuje, że taki scenariusz nie jest niemożliwy.