Oj, narobił sobie Leszek Miller kłopotów. Wszystko przez jedno niefortunnie wypowiedziane słowo. "Normalna" sugeruje bowiem, że inne orientacje seksualne są nienormalne. A z takimi sformułowaniami szczególnie mocno walczy współczesna lewica. - Wnuczka Leszka Millera na Instagramie wyznaje, że jest biseksualna. Miller zaprzecza: „Moja wnuczka jest normalną, heteroseksualną dziewczyną”. Za to Leszek Miller nie jest normalnym politykiem lewicy. Człowiek może wyjść z PZPR. Ale PZPR z człowieka najwyraźniej nie zawsze - przywalił z grubej rury prof. Jacek Kochanowski. Jego posta na Twitterze polubił m.in. Robert Biedroń. Nie to jest jednak najgorsze. Miller, będący żywa legendą Sojuszu lewicy Demokratycznej, podpadł swoim partyjnym koleżankom i kolegom.
Wypowiedź premiera Leszka Millera została trochę nadinterpretowana, ponieważ nie powiedział, że inna orientacja seksualna niż heteroseksualna jest nienormalna. Zabrakło jednak z jego strony wrażliwości i świadomości, padło słowo, które samo w sobie jest neutralne, ale w tym konkretnym kontekście, gdy mówimy o orientacjach seksualnych, czy tożsamościach płciowych, niestety jest ryzykowne, wręcz niedopuszczalne
- stwierdziła w rozmowie z portalem Queer.pl Anna Maria Żukowska, rzeczniczka partii. To jednak nie koniec! Żukowska zapowiedziała, że politycy Sojuszu pójdą na szkolenia z języka wrażliwego na różnorodność i równość organizowanego przez Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza. Czy wśród słuchaczy znajdzie się Leszek Miller? - Bardzo bym chciała, będę go do tego namawiała, natomiast by takie szkolenie dało efekt - nic na siłę - powiedziała rzeczniczka SLD.