Decyzja Jarosława Kaczyńskiego o powołaniu nowego premiera ma uzasadnienie w złych relacjach między Warszawą a Brukselą. PiS – choć udaje, że jest mu to obojętne, potrzebuje ocieplenia wizerunku swoich rządów w Unii Europejskiej. Nadchodzi pora negocjacji i walki o unijne fundusze, które są niezbędne w perspektywie utrzymania się przy władzy. Premier Morawiecki, bankier odziany w dobre garnitury i mówiący językiem zrozumiałym dla brukselskich salonów, ma zamydlić oczy unijnym politykom i przekonać ich, że w Polsce wszystko jest w porządku. Mistrz prezentacji obrazkowych i ekonomiczny iluzjonista, który oczarował Kaczyńskiego, ma w podobny sposób uwieść europejskich liderów. To jednak jest mission impossible i Kaczyński niedługo się o tym przekona. Żeby poprawić stosunki z Brukselą, trzeba zmiany polityki, a nie zmiany polityka. Przecież Morawiecki nie unieważni ustaw, które gwałcą konstytucję i odchodzą od modelu liberalnej demokracji. Nie cofnie działań, jakie za nic mają europejskie wartości, na których Unia jest zbudowana. Jakby tego było mało, KRRiT wydała właśnie decyzję o nałożeniu na TVN24 kary w wysokości prawie 1,5 mln złotych za „propagowanie działań sprzecznych z prawem”. Kryje się w tym zarzut, że stacja, relacjonując ubiegłoroczne protesty w Sejmie, zachęcała do przemocy. Krajowa rada podjęła swoją decyzję na podstawie ekspertyzy pani dr Hanny Karp, wykładowcy w toruńskiej szkole Tadeusza Rydzyka, publicystki w miesięczniku „Egzorcysta”. Pani doktor pisze tam o „duchowym odkurzaczu”, jakim są alternatywne ruchy kulturowe, oraz ostrzega przed czerwoną nitką zawiązaną na przegubie lewej ręki. Dr Karp karę nałożoną na TVN24 nazwała „symboliczną” i stwierdziła, że należy ją traktować jak „czerwone światło ostrzegawcze dla wszystkich stacji i dziennikarzy”. I tak oto europejskie otwarcie Morawieckiego skończyło się klapą już na starcie, a cenzorskie decyzje KRRiT wywołają przyspieszone sankcje na Polskę.
Zobacz też: Siostra Morawieckiego: Mój brat nie będzie marionetką Kaczyńskiego.