- Dogadaliśmy się z Lewicą w kluczowych kwestiach - powiedział wczoraj szef klubu parlamentarnego PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki po spotkaniu Lewicy z premierem ws. Krajowego Planu Odbudowy. Ww wtorek, w samo południe, premier Mateusz Morawiecki przedstawi szczegóły tego porozumienia, które partnerzy z opozycji nazwali "zdradą". Krytyki nie szczędzi także były premier Leszek Miller, który był dzisiaj gościem programu "Express Biedrzyckiej".
Kamila Biedrzycka: Pogłoski o końcu strategicznego geniuszu prezesa PiS były chyba przedwczesne: podzielił opozycję, zanim ta zdołała się zjednoczyć...
Leszek Miller: Myślę, że pan Kaczyński miał spokojną noc i mógł oglądać swoje ulubione rodeo. Bo jeśli pani mnie spyta kto najwięcej zyskał na tym porozumieniu z Lewicą, to na pewno Kaczyński. Ale także i Ziobro, bo umocnił swoją pozycję człowieka niezłomnego.
- W jakiej pozycji postawił się Włodzimierz Czarzasty w tym kontekście?
- To się dopiero okaże, bo spotkania o tego typu ładunku politycznym i takich emocjach wywołują skutki dopiero po pewnym czasie. Na pewno jednak opozycja jest w trudniejszej sytuacji niż była. Jej kondycja jest marna, dlatego że Lewica gdzieś na boku układa się z PiS, ale także dlatego, że opozycja sama ze sobą nie negocjuje i nie rozmawia. To skwasi i tak już skwaszoną atmosferę wśród klubów opozycyjnych.
- Zna pan Czarzastego całe lata – dlaczego zdecydował się na taki ruch? Rozmowy z Michałem Dworczykiem trwały w tajemnicy kilka dni.
- Czarzasty na pewno rozpoczął nowy serial w Polskiej polityce, który można nazwać „Przychodzi Czarzasty do Dworczyka”…
- ...mocne porównanie.
- Zakładał, że odniesie bezdyskusyjny sukces. Zdaje się jednak, że zapomniał, że skoro przez całe lata PiS w elektoracie Lewicy – przez tego samego Czarzastego i innych lewicowych polityków – był pokazywany jako śmiertelny wróg dla Polski, to po takim zwrocie spora część wyborców Lewicy przeżywa teraz jakąś konfuzję i niezrozumienie tej sytuacji.
- Tym bardziej, że wg ostatnich badań elektorat Lewicy bardzo odmłodniał. To są ludzie, którzy uczestniczyli m.in. walczyli o prawa kobiet i w tym celu wychodzili na ulice.
- To po pierwsze. A po drugie, to proszę pamiętać, że poparcie dla szeroko rozumianej lewicy nie przekłada się automatycznie na poparcie konkretnej partii politycznej. Te badania dotyczyły raczej wartości lewicowych i jakaś część badanych bardziej się kierowała na te wartości, niż na określony szyld partyjny. Jak przyjdą wybory, to zobaczymy jak to się kształtuje. Jeśli już jednak Lewica doszła do wniosku, że warto z tym swoim wrogiem rozmawiać, to mogła zdecydować się na więcej. Miała bardzo silną pozycję negocjacyjną, bo Morawiecki był w narożniku, ponieważ Ziobro odmówił mu swojego poparcia w głosowaniu ratyfikacyjnym. W takiej sytuacji stawia się bardzo wygórowane żądania. Lewica mogła je podzielić na te finansowo-budżetowe związane z Krajowym Planem Odbudowy i na te, które nie są z nim związane, ale są dla Lewicy ważne. Mówię o zwrocie emerytur mundurowych, które obiecywał w kampanii Czarzasty. To była idealna okazja, żeby położyć ten postulat na stole. Mówię też o równości praw kobiet, o sprawach aborcji itd. Z tego punktu widzenia elektorat Lewicy jest na pewno głęboko zawiedziony.
- A pan jest zawiedziony czy spodziewał się takiego obrotu sprawy?
- Ja też jestem zawiedziony. Bo takie postulaty, jak środki dla samorządów czy szpitali, są już wpisane w dyrektywę Unii Europejskiej, więc można powiedzieć, że one i tak musiałyby być w tym planie zapisane (…) poza tym tu popełniono kilka błędów natury organizacyjnej. Po pierwsze takie spotkanie powinno odbyć się z całym klubem Lewicy, a nie tylko z wybranymi osobami. Po drugie, na zakończenie spotkania powinien być wydany komunikat, w którym znajdowałyby się wszystkie ustalenia. Ze strony rządu powinien być także przedstawiony projekt ustawy o ratyfikacji zasobów własnych Unii. Przecież o niej rozmawiano, ale Morawiecki swoim partnerom tej ustawy nie pokazał. Po czym dwie godziny później została ona przyjęta przez Radę Ministrów. Pytanie więc dlaczego Lewica tego nie zażądała. Poza tym Morawiecki powinien się zobowiązać, że z Krajowym Planem Odbudowy przyjdzie do Sejmu i poprosi o debatę na ten temat.
- O nią apelowała już Koalicja Obywatelska.
- No właśnie. A tak to wygląda, że wszystko było robione jakoś po cichu, bez świateł reflektorów. To zawsze wzbudza podejrzenia, że jest jakieś drugie dno. Morawiecki to jest człowiek, do którego nie można mieć zaufania. Przecież decyzją sądów już dwukrotnie musiał przepraszać za kłamstwo.