Wnuczka Millera wypięła sie na politykę

i

Autor: Tomasz Radzik Wnuczka Millera wypięła sie na politykę

Miller komentuje: Wilki i owca

2018-05-16 4:00

Premier Morawiecki znowu zajął się historią. Tym razem z okazji wizyty Viktora Orbána. Szef polskiego rządu na wspólnej konferencji prasowej oznajmił, że zachodni partnerzy nie rozumieją Polski i Węgier, bo ich dzieje były bardziej szczęśliwe. Wojenne losy tych państw nie były tak dewastujące jak dla Węgier i Polski.

Zaskoczenie na twarzy Orbána było widoczne. I nic dziwnego. W czasie II wojny światowej Węgry były bowiem najlepszym sojusznikiem Hitlera. Uczestniczyły w niemieckim podziale Czechosłowacji i były pierwszym państwem, które przyłączyło się do paktu podpisanego między III Rzeszą, Japonią i Włochami. Pod wpływem Niemiec wypowiedziały wojnę Stanom Zjednoczonym, a ich wojska walczyły na froncie wschodnim i wspomagały niemieckie siły okupacyjne. Węgierscy żołnierze zamykali też kordon wokół powstańczej Warszawy w 1944 r., choć trzeba przyznać, że czynili to bez szczególnego zapału. W dowód wdzięczności za poniesione zasługi Führer powiększył terytorium Węgier o ziemie siedmiogrodzkie, które wcześniej należały do Rumunii. Życie Węgrów w niczym nie przypominało egzystencji Polaków w okupowanym kraju. Budapeszt był miejscem eleganckich restauracji, nocnych klubów i wygodnego życia. Oczywiście nie dotyczyło to Żydów, których mordowano i deportowano bez litości.

Postawienie przez Morawieckiego znaku równości między udręką Polaków przez lata niemieckiej okupacji i zniszczeniami w końcowym stadium wojny, jakie dotknęły Węgry, jest niesłychane. Chyba że na spotkaniach z premierami Japonii, Włoch czy Hiszpanii nasz szef rządu też będzie mówić o wspólnych cierpieniach wojennych. Zapewne najgorszy premier wśród historyków i najgorszy historyk wśród premierów niejednym jeszcze nas zaskoczy..

W czasie dwustronnych rozmów Orbán i Morawiecki byli zgodni, że Europa ich nie rozumie. Premierzy Polski i Węgier mylą się całkowicie. Europa rozumie ich bardzo dobrze i stara się przeciwdziałać autorytarnym zakusom widocznym jak na dłoni. To oczywiste, że formacja, która wygrała wybory, może wiele, ale tylko w granicach i na podstawie obowiązującego prawa oraz wymogów Unii Europejskiej. Jednym słowem w granicach liberalnej demokracji. To jej mechanizmy powodują, że kiedy dwa wilki i owca głosują, co zjedzą na obiad, owca ma skuteczne możliwości obrony przed skutkami demokratycznej decyzji.