Joanna Senyszyn: Miller i Oleksy nie pociągną list

2011-02-09 12:45

Spekulacje wokół powrotu „czarnych charakterów” na listy wyborcze Sojuszu Lewicy Demokratycznej komentuje Joanna Senyszyn: Nie ma polityków, którzy są oceniani jednoznacznie. Każdy ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Również w partii różnie są oni oceniani.

"Super Express": - Pojawiają się informacje, że na listach wyborczych SLD do parlamentu mieliby się znaleźć Leszek Miller, Józef Oleksy, Włodzimierz Czarzasty czy Mariusz Łapiński. To powrót starej gwardii?

Joanna Senyszyn: - To są informacje medialne. Nie słyszałam, żeby władze partii przymierzały się już do układania list.

- Jednak we wczorajszej rozmowie w Radiu RMF FM Grzegorz Napieralski mówił, że dla Leszka Millera czy Włodzimierza Czarzastego listy są otwarte.

- Jeżeli przewodniczący stwierdził, że listy są dla nich otwarte, nie znaczy to nic więcej ponadto, co powiedział. Nie oznacza to, że automatycznie się na tych listach znajdą, a jedynie to, że nie jest to wykluczone.

Przeczytaj koniecznie: Oleksy, Miller, Rosati i Celiński: Po knajpach nie knujemy! ZDJĘCIA

- Jeżeliby się na tych listach znaleźli, to dla SLD dobrze by się stało?

- W tym momencie te informacje są podawane jako sensacja w kontekście nieprzychylnym dla SLD. Proszę pamiętać, że to wyborcy wybierają, kogo chcą zobaczyć w parlamencie. Oczywiście partia powinna konstruować listy w taki sposób, żeby znaleźli się na niej zarówno tacy, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z polityką, jak i ci, którzy już się w niej sprawdzili. Do władz ugrupowania należy ocena, które osoby dobrze się spisały.

- Leszek Miller i Józef Oleksy to politycy, którzy cieszą się sporą sympatią mediów i wyborców...

- Nie ma polityków, którzy są oceniani jednoznacznie. Każdy ma zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Również w partii różnie są oni oceniani.

- Wśród potencjalnych wyborców SLD cieszą się chyba sporą popularnością.

- Trudno powiedzieć. Wyborczy wynik Leszka Millera z 2007 roku raczej na to nie wskazuje.

- Teza o tym, że mieliby być lokomotywami list wyborczych jest naciągana?

- Moim zdaniem, nie są to nazwiska, które można by za takie lokomotywy uznać. Oczywiście, to partia zadecyduje, kogo umieści w gronie na listach wyborczych.

- Pani nie ma nic przeciwko temu, żeby się na nich pojawili?

- Kiedy będą gotowe propozycje wstępnych list, będę się wypowiadać. W tej chwili są to tylko spekulacje, które traktuję z dużą dozą ostrożności. Osobiście jednak uważam, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej wody.

Patrz też: Józef Oleksy wypoczywa na tureckiej riwierze - ZDJĘCIA!

- A co z Mariuszem Łapińskim czy Włodzimierzem Czarzastym? Te nazwiska nie kojarzą się chyba najlepiej...

- Nie najlepiej kojarzy się też Mirosław Drzewicki, który - wszystko na to wskazuje - znajdzie się na liście PO. Zresztą mieliśmy wiele przykładów polityków, w stosunku do których były stosowane różne nagonki medialne. Potem okazywało się, że żadnych zarzutów wobec nich nie da się wysunąć i osoby te zostały zwyczajnie bezpodstawnie zniszczone.

- I to jest przykład panów Łapińskiego czy Czarzastego?

- Tego nie powiedziałam.

- W takim razie dopytam - to media ich zniszczyły?

- Prawdę powiedziawszy nie śledziłam ich losów. Jestem teraz w Brukseli, trochę na uboczu wydarzeń w polskiej polityce. Zajmuje mnie teraz bardziej np. to, jak walczyć z dyskryminacją kobiet. Martwi mnie to, że wśród nazwisk, o których w ostatnim czasie tak wiele się mówi, nie ma żadnych kobiet. Tak jakby w polityce funkcjonowali wyłącznie męż-czyźni.

Joanna Senyszyn

Europosłanka SLD