Śledzę wymianę tej korespondencji z zainteresowaniem, bo przed laty byłem w podobnej sytuacji. W czasie prac nad ustawą medialną, która stała się powodem wybuchu tzw. afery Rywina, prezes Cox Enterprises, amerykańskiej firmy, która zainwestowała spore pieniądze w Agorę wydającą "Gazetę Wyborczą" uznał, że w wyniku planowanych zmian zarobi mniej, niż się spodziewał. W związku z tym w liście do mnie straszył polski rząd konsekwencjami i restrykcjami międzynarodowymi. Nieuwzględnienie interesów jego firmy miało m.in. "zmrozić do szpiku kości" przyszły dostęp Polski do kapitałów zagranicznych.
Nie przejęliśmy się tym zbytnio, więc w sukurs prywatnemu koncernowi pospieszył nie byle kto, bo Jimmy Carter. Były amerykański prezydent w specjalnym liście informował mnie, że korporacja Cox Enterprises jest znana nie tylko jako jedno z największych narodowych przedsiębiorstw medialnych, ale także jako wiodący podmiot odgrywający znaczącą rolę w obronie praw obywatelskich i praw człowieka. Jak pisał Carter, Cox Enterprises została mniejszościowym partnerem Agory, w rezultacie czego wydawca "Gazety Wyborczej" stał się "wzmocnionym finansowo oraz niezawodnym adwokatem wolności i demokratycznych zasad w Polsce oraz w sprawach europejskich". Jeśli głos wolnej prasy będzie systematycznie osłabiany przez politykę rządu, która faworyzuje prasę kontrolowaną przez państwo - utrzymywał Carter "Polska może osunąć się w swoją dawną izolację od międzynarodowego handlu, finansów i technologii". Dlatego też "dobra kondycja Agory razem z jej gazetą i magazynem oraz jej inwestycje radiowe są tak ważne" - konkludował były prezydent USA.
Odpowiedziałem Carterowi, że wolność mediów i swoboda ich wypowiedzi nie są w Polsce niczym zagrożone. Istotą proponowanych zmian jest zgodne z dyrektywami UE niedopuszczenie do stworzenia nowego monopolu, a więc skupienia wszystkich rodzajów mediów w jednym ręku, do czego zmierzała Agora. A ponieważ nasze propozycje w sprawie regulowania tego rynku nie różnią się od zasad obowiązujących we Francji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii, wierzę, że wspomniana przez prezydenta Cartera izolacja od międzynarodowego handlu, finansów i technologii nie będzie w relacjach amerykańsko-polskich większa niż w relacjach Stanów Zjednoczonych z tymi krajami.
Na tym wymiana uprzejmości się zakończyła, a cała ta epistolografia nie miała żadnego praktycznego wpływu na stosunki między Polską i USA. Jestem pewien, że stanie się tak i tym razem.
Zobacz także: Tomasz Walczak: Elity nie dorosły do społeczeństwa