Leszek Miller

i

Autor: Piotr Grzybowski Leszek Miller

Miller: Bojkot bojkotu

2018-04-25 6:00

60 europosłów wezwało kraje Unii Europejskiej do dyplomatycznego bojkotu Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Jak można się było spodziewać, najwięcej spośród nich pochodzi z Polski. Konkretnie z PO i PSL. Trafiła się także europosłanka z PiS.

Przeciwnicy rosyjskiego mundialu stanowią 8 proc. Parlamentu Europejskiego. I taki oddźwięk ma ta inicjatywa. Trzeba zresztą przyznać, że bojkotowicze trafili fatalnie. W dniach, kiedy świat dowiaduje się o zaproszeniu prezydenta Putina do Stanów Zjednoczonych, eurodeputowani apelują o jego ignorowanie. Kiedy posłowie wzywają, aby nie jechać do Moskwy, nadchodzi wiadomość o planach uhonorowania gospodarza Kremla nagrodą stowarzyszenia Assisi Pax w Asyżu i spotkania z papieżem Franciszkiem. Na tym tle autorzy konceptu wyglądają marnie.

Przypadki bojkotu ważnych wydarzeń sportowych zdarzały się w historii wielokrotnie. Niezależnie od intencji zawsze godziły w zawodników i zakochanych w sporcie kibiców. Zawsze też budziły opór przeciwko łączeniu sportu z polityką. Deputowani do PE nie wzywają wprawdzie do wycofania z mundialu piłkarzy, ale jeszcze niedawno pojawiały się i takie głosy. Szef BBN Paweł Soloch zdążył nawet oświadczyć, że w tej sprawie Polska będzie prowadzić konsultacje z Wielką Brytanią i innymi sojusznikami. Pan minister nie wymienił w gronie konsultantów władz PZPN i zawodników, gdyż ich zdanie jest dobrze znane.

Trzeba rozumieć gorliwość Solocha, gdyż jego szef zamiar swojej nieobecności na mistrzostwach ogłosił jako pierwszy na świecie. Andrzej Duda poszedł w ślady Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska, którzy przed laty w proteście nie pojechali na igrzyska olimpijskie w Pekinie. Jak można było się spodziewać, nikt specjalnie ich absencji nie zauważył. Olimpiada w Chinach wywołała zresztą wiele kabotyńskich gestów, w tym wezwanie do bojkotu produktów Coca-Coli i Adidasa, jeżeli firmy te nie wycofają się ze sponsorowania pekińskich igrzysk. Autorzy owej farsy, wśród których byli szacowni obywatele i politycy, liczyli na wielki społeczny odzew, ale wyszła z tego kompletna klapa. Ja zareagowałem. Kupiłem coca-colę, której nie lubię, i buty Adidasa, których nie potrzebowałem. Sprzeciw wobec błazenady uważałem bowiem za swój patriotyczny obowiązek. Ponieważ dalej tak sądzę, cieszę się, że wezwanie do bojkotu piłkarskiego święta zbojkotowali wszyscy europosłowie z SLD.

Zobacz także: Witold Bańka o bojkocie MŚ 2018: To nigdy nie jest dobre rozwiązanie