Z wielkoformatowych plakatów wyczytamy, że za kampanię odpowiada "Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie". Jak ustaliła WP, inicjatorami kampanii były w istocie PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, Enea Połaniec, Enea Wytwarzanie, Tauron Wytwarzanie, PGNiG Termika. Kluczową postacią w realizacji projektu miał być prezes PGE Wojciech Dąbrowski, uznawany za "żołnierza" wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Sam pomysł na kampanię zrzucającą winę za wysokie ceny energii miał wymyśleć "polityk, osoba z szefostwa MAP".
Przedsiębiorstwa nie chciały przy tym podać kwoty przeznaczonej na kampanię, zasłaniając się "tajemnicą przedsiębiorstwa".
Wirtualnej Polsce nieoficjalnymi kanałami udało się jednak odtworzyć koszty kampanii. "Na początku dowiedzieliśmy się, że 1,5 miliona złotych zapłaciła Enea Połaniec. Tę kwotę potwierdziło nam kolejne źródło. Tyle samo miała dorzucić Enea Wytwarzanie. Po 3 miliony miały dać PGE GiEK, Tauron Wytwarzanie i Energa, a PGNiG Termika miała wpłacić 400 tys. W sumie daje to kwotę 12,4 miliona złotych", informuje portal.
- To, co widnieje na plakatach, to koszty generacji energii, które dotyczą spółek energetycznych. Wpływ tego, co nazywamy unijną polityką klimatyczną na rachunkach dla odbiorców indywidualnych, to około 20 proc., czyli trzykrotnie mniej, niż wskazują na to plakaty. Ten znak równości między unijną polityką klimatyczną a drogą energią jest kompletnie dezinformujący - tłumaczył w Wirtualnej Polsce Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.com.
Wiech wskazywał też, że ceny prądu w Polsce rosną, bo nasz sektor elektro-energetyczny, który jest w 70 proc. uzależniony od węgla, nie radzi sobie z czynnikami wynikającymi z polityki klimatycznej UE.
>>>"Sromotne zwycięstwo" Prawa i Sprawiedliwości. Konfederacja atakuje PiS w sprawie Turowa
>>>Kaczyński wyszedł wieczorem z domu i stało się coś okropnego! Potrzebna była karetka!