Liczba chorych? 3 miliony! Liczba zmarłych około 30 tysięcy osób! To nie scenariusz filmu katastroficznego, to realna prognoza dla Polski, którą przedstawili naukowcy z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Te wartości zachorowań i zgonów, zdaniem specjalistów z UMCS, mielibyśmy w Polsce już w czerwcu, gdyby nie szybkie decyzje o ograniczeniach w poruszaniu i zamknięcie wielu placówek. Przypomnijmy: decyzję o zamknięciu szkół, przedszkoli itp. usłyszeliśmy od premiera Mateusza Morawieckiego już 11 marca. Zaledwie tydzień po zdiagnozowaniu pierwszego polskiego pacjenta z koronawirusem.
Czy to oznacza, że możemy spocząć na laurach i walkę z zarazą uznać za wygraną? Nie, naukowcy nie ukrywają, że potrzebna nam wytrwałość, bo koronwirusa nie pokonamy szybko.
- Oszacowaliśmy, że przy obecnych ograniczeniach walka ze epidemią potrwa minimum rok - mówi cytowany przez "Kurier Lubelski" prof. Zbigniew Pastuszak, dyrektor Instytutu Nauk o Zarządzaniu i Jakości UMCS, współautor modelu symulacji numerycznych rozprzestrzeniania się COVID-19 w Polsce.
Wszystko w dużej mierze zależy od nas, dlatego ważne jest dalsze stosowanie się do odgórnych zaleceń. Te najnowsze dotyczą rezygnacji ze świątecznych wyjazdów. Dlaczego to takie ważne? Na grafikach zamieszczonych poniżej wyraźnie pokazujemy, że ofiary koronawirusa to głównie osoby starsze. Tak wygląda to w Polsce i na świecie. Nasze bacie, dziadkowie, rodzice, ciotki, wujkowie i inni najbliżsi - wszystkie te osoby, o ile przekroczyły 60 rok życia, są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Przez swoje nieodpowiedzialne zachowanie, niepotrzebnie zwiększamy to ryzyko. Dlatego jeżeli nie chcemy realizacji czarnego scenariusza naukowców z UMCS, w te święta ograniczmy się do telefonów czy połączeń przez Skype.
Zobacz też: To czeka rodziny 500 plus! STRASZNE słowa jasnowidza Jackowskiego