Mikołaj Barczentewicz

i

Autor: ARCHIWUM

Mikołaj Barczentewicz: Kaplerowi trzeba zapłacić

2012-02-15 3:00

Czy Rafał Kapler zasłużył na premię za budowę Stadionu Narodowego?

"Super Express": - Opinia publiczna słusznie oburza się na wysokość premii dla byłego szefa Narodowego Centrum Sportu za budowę stadionu, która nie może się skończyć?

Mikołaj Barczentewicz: - Łacińskie przysłowie głosi: pacta sunt servanda, czyli umów należy dotrzymywać. Jeżeli z kontraktu wynika, że taka premia mu się należy, to czy nam się podoba, czy nie, trzeba ją wypłacić. Z drugiej jednak strony pojawia się wątpliwość, kto taką umowę negocjował i kto ją podpisał.

- Umowę, na której państwo wyraźnie traci. Skąd te nieustające problemy ze źle skonstruowanymi kontraktami w naszym kraju?

- Niestety, to problem całego sektora publicznego, który nie działa na zasadach komercyjnych, tzn. nie dąży do minimalizowania kosztów. Pojawiają się tu za to motywacje wizerunkowe i polityczne, które nie liczą się z kosztami finansowymi, ale stawiają na zysk medialny. Kiedy więc pada entuzjastyczne hasło "Budujemy stadion", to wszyscy przestajemy się przejmować wydanymi na ten cel kwotami. Chwila refleksji przychodzi, gdy entuzjazm opada i wtedy okazuje się, że zostajemy jedynie z rachunkami do zapłacenia.

- Podpisując umowę z panem Kaplerem, Ministerstwo Sportu nie przewidziało, że coś może pójść nie tak i nie potrafiło zabezpieczyć się na tę ewentualność?

- To nie jest problem, który dotyczy wyłącznie Polski. Nawet w tak modelowym kraju jak Stany Zjednoczone trudno takich wpadek uniknąć. Wystarczy przypomnieć, że budowa ogromnego tunelu w Bostonie, tzw. Big Dig, miała kosztować 2 mld dolarów, a okazało się, że koszty wzrosły do 14 mld. Nie tylko nikt nie poniósł za to konsekwencji, ale jeszcze wypłacono wszystkim zleceniobiorcom ogromne premie.

- To pułapka bez wyjścia?

- Tak, niestety, funkcjonuje sfera publiczna i jedyny sposób, żeby takich problemów uniknąć, to przekazać realizowane dziś przez instytucje publiczne funkcje podmiotom prywatnym. Tylko one liczą się z kosztami. Bez tego bata jedynie Najwyższa Izba Kontroli może po latach wykazać, że popełniono błędy w tym czy innym miejscu. Konsekwencji jednak nikt nie poniesie.

- A może wystarczyłoby spersonalizować odpowiedzialność za konstrukcję i realizację umów na wykonanie inwestycji państwowych, aby się ona nie rozmywała?

- Z odpowiedzialnością osobistą urzędników zawsze jest problem. Jeżeli chcemy wymierzyć komuś karę, najpierw musimy udowodnić mu winę. A to nigdy nie jest łatwe. Możliwości obrony takiej osoby zawsze są ogromne. Nie jest przecież trudno zrzucić odpowiedzialność na osoby trzecie czy twierdzić, że w danych warunkach podjęło się najlepszą decyzję.

- Łatwiej chyba wymóc jawność takich umów. Na razie nie wiemy bowiem, jakie konkretnie zapisy znalazły się w umowie Rafała Kaplera, które zmuszają państwo do wypłacania mu ogromnej premii.

- W Forum Obywatelskiego Rozwoju stoimy na stanowisku, że wszystkie informacje o wydawaniu środków publicznych powinny być jawne i dostępne dla obywateli. Inaczej nigdy nie unikniemy podejrzeń o korupcję czy działania korupcjogenne. Jawność zawsze jest najlepszym środkiem dezynfekującym.

- W sprawie NCS i Rafała Kaplera, jak w wielu innych, tego środka dezynfekującego wyraźnie zabrakło?

- Tu problemem jest stanowisko sądów co do jawności w spółkach prawa handlowego, nawet jeśli są one w całości własnością Skarbu Państwa. Mają one w sprawie udostępniania informacji publicznej bardzo restrykcyjne podejście, co moim zdaniem nie ma podstawy prawnej. Obawiam się, że potrzeba tu zmiany ustawy o dostępie do informacji publicznej. Bez tego nadal ten dostęp będzie utrudniany lub niemożliwy, a tym samym funkcja kontrolna obywateli znacznie ograniczona.

Mikołaj Barczentewicz

Ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju