Mikołaj Lizut: Powinniśmy przejmować się każdym łysolem na ulicy

2011-11-11 3:00

"Super Express": - Czym dla pana jest 11 listopada? Mikołaj Lizut: - Ważną datą, dniem, w którym odzyskaliśmy niepodległość w 1918 roku, którego nie świętowano w PRL. A w ciągu ostatnich kilku lat świętem, które zostało ukradzione.

"Super Express": - Czym dla pana jest 11 listopada?

Mikołaj Lizut: - Ważną datą, dniem, w którym odzyskaliśmy niepodległość w 1918 roku, którego nie świętowano w PRL. A w ciągu ostatnich kilku lat świętem, które zostało ukradzione.

- Ukradzione komu?

- Mnie, ludziom takim, jak ja. Mam głębokie poczucie, że polski patriotyzm jest coraz częściej patriotyzmem "wykluczającym". Który dzieli i dowodzi, kto jest "prawdziwym Polakiem", a kto nie. Już na sam dźwięk słów "prawdziwy Polak" przechodzą mnie dreszcze. To powinno być święto łączące, a nie wyrzucające kogokolwiek poza nawias polskości.

- Nie weźmie pan udziału w Marszu Niepodległości?

- Oczywiście, że nie. Będę po drugiej stronie, organizując imprezę pod hasłem Kolorowa Niepodległa. Chciałbym, żeby 11 listopada był świętem kolorowym. Wszystkich tych, którzy po prostu żyją w naszym kraju i cieszą się Polską. Mając różne wyznania, różny kolor skóry i preferencje seksualne czy polityczne.

- Ci o innych preferencjach politycznych będą na Marszu Niepodległości, którego blokadę organizują środowiska lewicowe.

- Osobiście nie namawiam nikogo do udziału w blokadzie marszu organizowanego przez tzw. patriotów, czyli brunatnej młodzieży spod znaku ONR. Ale rozumiem dlaczego blokada się odbędzie. My organizujemy wesoły wiec, który odbędzie się wcześniej. Chcemy pokazać, że też do ciężkiej cholery tu jesteśmy! Choć rzeczywiście 11 listopada ludzie organizujący Kolorową Niepodległą i blokadę wyjdą z domów z tych samych powodów.

- Czy ta blokada nie jest błędem? Rok temu skończyło się awanturami...

- Nie mnie oceniać, czy to jest błąd. Tzw. Marsz Niepodległości nie podoba mi się tak samo, jak młodzieży, która go zablokuje. Do tej pory na 11 listopada maszerowały przez Warszawę hordy łysych skinoli i wszyscy wzruszali ramionami. I mam totalnie dosyć sytuacji, w której ci ludzie kradną święto wszystkim Polakom. Jako Polaka bolą mnie i wstydzę się głęboko wszelkich przejawów ksenofobii i antysemityzmu. A mamy tego szalenie dużo. Począwszy od stadionów, a skończywszy na murach.

- Mam wrażenie, że nawoływanie części mediów do sprzeciwu wobec marszu i organizowanie blokady napędza frekwencję na imprezie, której się sprzeciwiacie. Gdyby nie to, pojawiłaby się tam garstka...

- Przecież to śmieszny argument, z serii "antysemityzm jest nieliczny, więc nie warto na niego reagować". Jeżeli jakiś dureń narysował na macewie swastykę, to nie warto się tym zajmować?! Bo to jest nieliczne, incydentalne, mała szkodliwość czynu?

- Nie mówię, że mała szkodliwość. Warto się nim zająć. Ale zastanawiam się, czy sensowne byłoby organizowanie w mediach kampanii przeciwko temu człowiekowi?

- Każdy przejaw takiego zachowania, każdy taki łysol na ulicy jest czymś, czym powinniśmy się przejmować. Martwić i protestować przeciwko temu.

- Kiedy słyszę, że obie strony z lewej i prawej organizują jakieś grupy wsparcia z zagranicy, które się ze sobą zmierzą...

- Ależ to jest głupie ustawianie tego sporu. Sugerowanie, że tu dojdzie do jakiegoś spotkania ekstremy z obu stron. Ja nie czuję się ekstremą.

- Nie twierdzę, że podczas Marszu i blokady pobiją się redaktor Ziemkiewicz z redaktorem Lizutem. Wydaje mi się jednak czymś idiotycznym możliwość, że nasza policja zatrzyma w Warszawie niemieckich skinów bijących się z niemieckimi lewakami podczas polskiego Święta Niepodległości.

- Powtarzam, to głupie stawianie problemu. Nie wiem, kto kogo zatrzyma i jak to będzie wyglądało. Być może kogoś policja zatrzyma. Ale nie jest tak, że faszyzm i antyfaszyzm to jakieś równoważne, przeciwstawne siły. Faszyzująca, brunatna młodzież to zupełnie coś innego niż młodzi przeciwnicy faszyzmu.

Mikołaj Lizut

Redaktor naczelny Radia Roxy, organizator "Kolorowej Niepodległej"