Od pewnego czasu Jarosław Kaczyński podróżuje po Polsce i spotyka się ze zwolennikami partii rządzącej. Tym razem prezes PiS odwiedził wielkopolski Kórnik. Przeciwni obecnej władzy mieszkańcy jeszcze przed spotkaniem zapowiadali, że “zrobią prezesowi największą jajecznicę w Polsce”.
Kaczyński w Kórniku. Kilkadziesiąt osób protestowało przed lokalem
Wydarzenie zabezpieczała duża grupa policji. Polityk i samorządowiec z Wielkopolski Jadwiga Rotnicka relacjonowała, że przed rozpoczęciem spotkania na parkingu czekało kilkudziesięciu funkcjonariuszy policji.
"Za niespełna pół godziny w Kórniku pod Poznaniem spotkanie z posłem Kaczyńskim. Na parkingu dziesiątki funkcjonariuszy Policji, wstęp tylko dla wybranych, a pytania przygotowane na kartce. Tak wygląda władza blisko ludzi!" - napisała Rotnicka na Twitterze i dołączyła zdjęcie.
Zebrani pod lokalem demonstranci “witali” prezesa z wielkim zaangażowaniem. Krzyczano “złodzieje”, “będziesz siedział” i “spiep...j dziadu”. Nie zabrakło też klasycznego “j…ć PiS” z muzycznym podkładem od Cypisa. Ostatecznie, aby dostać się na spotkanie, Kaczyński był zmuszony skorzystać z tylnego wejścia.
UWAGA! W nagraniu padają wulgarne słowa.
Mieszkańcy zadbali także o to, żeby polityk nie odjechał w dobrym humorze. Do limuzyny wsiadał w asyście ochrony i policji, a protestujący gwizdali i krzyczeli: “W………j!”.
ZOBACZ TAKŻE: Wynik PiS w sondażu zabolał Kaczyńskiego. Nie szczędził złośliwości. "My też możemy założyć studio badawcze..."
UWAGA! W nagraniu padają wulgarne słowa.
Kaczyński komentuje sytuację w Kórniku. "Upadli bardzo nisko"
Kaczyński bardzo szybko odniósł się do sytuacji w Kórniku. Jeszcze tego samego dnia mówił o "ogromnym kontraście", jaki zobaczył w tym mieście. - Z jednej strony sala pełna życzliwych ludzi w Kórniku, ale później, kiedy wychodziłem i rozmawiałem z kilkoma osobami, to były tam osoby krytycznie nastawione, ale spokojne, wysłuchujące argumentów - mówił prezes PiS. - No i później to, co zobaczyłem pod budynkiem hotelowym. Rozwrzeszczane grupy ludzi, którzy naprawdę upadli bardzo nisko, biorąc pod uwagę ich język, ich agresję, ich twarze. To wszystko, co by wskazywało na to, że nie byli pod tylko i wyłącznie wpływem własnych emocji – przekonywał prezes PiS.
Zdaniem polityka w naszym kraju od lat toczył się spór polityczny, ale nigdy nie był on aż tak zacięty. - Było oczywiście czasem ostro, czasem nawet bardzo ostro, ale w żadnym wypadku nie następowało coś, co trudno określić inaczej niż lumpenproletaryzacja życia publicznego - ocenił. - Te okrzyki, przecież nie w tym jednym miejscu występujące - to jest zjawisko występujące w całym kraju. Te twarze, te zachowania, które przenoszą się także w inne miejsce - może nie aż w tak drastycznym wydaniu, ale nawet i parlament nie jest od tego wolny - mówił polityk PiS.
Polecany artykuł: