Michał Syska o prezydencie: - Trudno oczekiwać wybicia się Dudy na niepodległość

2018-08-08 10:20

Michał Syska o tym, co może jeszcze pomóc prezydentowi w walce o niezależną od PiS pozycję i rozszerzenie elektoratu o centrowy?

Michał Syska

i

Autor: Archiwum serwisu Michał Syska

„Super Express”: - Minęły trzy lata prezydentury Andrzeja Dudy, którą uczcił pogodzeniem się z PiS. Czy jednak w okresie, kiedy trzeba walczyć o drugą kadencję, nie potrzebowałby wybicia się na niepodległość?

Michał Syska: - Moim zdaniem, te trzy lata prezydentury nie dają żadnych podstaw, aby sądzić, że Andrzej Duda wybije się na polityczną niepodległość. Jak do tej pory we wszystkich najważniejszych dla PiS sprawach realizował jego politykę.

- W dwóch ważnych dla PiS sprawach potrafił jednak pójść pod prąd. Tak było w przypadku ustaw sądowych. Tak było w sprawie ustawy degradacyjnej.

- Najważniejsze było jednak niedoceniane weto w sprawie Regionalnych Izb Obrachunkowych. I za to weto można prezydenta Dudę pochwalić. Co do ustaw sądowych, zakwestionował tylko część jej zapisów, a koniec końców i tak przyłożył rękę do destrukcji wymiaru sprawiedliwości. Co do ustawy degradacyjnej i prezydenckiego weta, to znakomity przykład całego dramatu Andrzeja Dudy.

- Na czym ten dramat ma polegać?

- Na tym mianowicie, że te weta nie przysporzyły prezydentowi szacunku i popularności wśród zwolenników opozycji, natomiast wzburzyły jego polityczne zaplecze. Warto przypomnieć, że logika ustawy degradacyjnej była taka sama jak ustawy dezubekizacyjnej – wprowadzała niekonstytucyjną zasadę zbiorowej odpowiedzialności. Skoro ustawę degradacyjną zawetował, czemu nie stało się tak w wypadku ustawy dezubekizacyjnej? To pokazało brak konsekwencji prezydenta i nie wpłynęło to w żaden sposób na politykę.

- Ale wizerunkowo mu to nie pomogło?

- Właśnie nie. Tych, na których poparcie liczył, nie przekonał do siebie, ale spotkał się z ogromnym lekceważeniem, czy wręcz ostracyzmem ze strony swoje środowiska politycznego. Wielu z jego przedstawicieli zareagowało zwykłą furią. Gdyby Andrzej Duda spróbował chociaż po raz kolejny odgrywać rolę niezależnego arbitra, słychać będzie pomruki niezadowolenia, a nawet może się spodziewać ataków z szeregów PiS. Jest jeszcze jeden ważny element tej układanki.

- Jaki?

- Prezydent Jest całkowicie uzależniony w zbliżającej się kampanii prezydenckiej od machiny partyjnej PiS. Nie zbudował sobie w obozie rządzącej żadnej swojej frakcji, a co za tym idzie, wpływów. A przecież kiedy Andrzej Duda zostawał prezydentem mówiło się o nim, jako o potencjalnym następcy Jarosława Kaczyńskiego w roli przywódcy prawicy. Dziś nikt już o tym nie mówi. Osamotnienie prezydenta znacząco osłabia pozycję osoby próbującej odgrywać bardziej niezależną, autonomiczną rolę.

- Z tego wszystkiego wynika, że oczekiwanego weta do skandalicznej ordynacji wyborczej do PE nie należy się spodziewać?

- Nie oczekiwałbym tego. To ustawa ważna dla interesu partyjnego PiS. Do PE będą się też politycy niegdyś związani z prezydentem lub wspierający go w kampanii wyborczej, jak choćby Beata Szydło. Trudno wskazać, co by Andrzej Duda mógł zyskać politycznie na takim wecie. Ale zobaczymy. Weto w sprawie tej ustawy byłoby na pewno pożądanym z perspektywy standardów demokratycznych w Polsce.

Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki