"Super Express": - Przez rok istnienia 500 plus pojawiło się wiele pełnych pogardy głosów uważających, że te pieniądze trafiają do "nierobów" albo są przepijane. Tę pogardę często wyrażali ludzie, którzy na co dzień uważają się za tolerancyjnych. Często pochylali się z troską nad uchodźcami...
Michał Syska: - W klasie średniej i wyższej dominuje przekonanie, że wszystko, co osiągnęli, stało się dzięki ich ciężkiej pracy. Nie odbieram im tego, że naprawdę ciężko pracują, spłacają kredyty itd. Wielu z tych ludzi nie rozumie, że często sami mogli startować w jakiś sposób z uprzywilejowanej pozycji.
ZOBACZ: Bugaj: To ideolodzy nie chcą 500 plus
- Czyli?
- Mieli rodzinę z odpowiednim kapitałem kulturowym albo to trafili na moment na rynku, w którym np. dziennikarzy zatrudniano itd. Stąd też to poczucie lepszości, wyższości i stereotyp postrzegania ubogich jako leniwych i niezaradnych.
- Mam wrażenie, że wielu tym ludziom łatwo jest grać tolerancyjnych, potępiających rasizm, bo w Polsce właściwie nie ma mniejszości. Tyle że u nas podobną funkcję społeczną jak na Zachodzie mniejszości pełnią ubodzy. I wobec nich ci sami "tolerancyjni" już sobie nie żałują.
- Rzeczywiście łatwo się przeciwstawiać aktom nietolerancji ze względu na cechy przyrodzone, jak inny kolor skóry. Znacznie trudniej zmusić się do refleksji na temat własnej pogardy wobec ubogich, przełamania pewnych barier klasowych. W Polsce istnieje zjawisko segregacji klasowej, która objawia się już w tych osiedlach zamkniętych, odgradzających się od "biedoty". Na pogardę wobec ubogich lub wykluczonych zwracają uwagę nie tylko ludzie zajmujący się np. "mową nienawiści", ale naukowcy, którzy badają dyskryminację w polskich szkołach. Dzieci z rodzin uboższych są traktowane gorzej przez swoich rówieśników. To stało się bardziej powszechne, gdyż ułatwia to internet...
- W internecie informację o tym, że ponad 1,5 mln ludzi otrzymuje 500 zł na pierwsze dziecko, prezenter Onetu Jarosław Kuźniar napisał: "Aż tylu ludzi bez ambicji". Dziennikarka Eliza Michalik, która od czasu kłopotów z plagiatami lubi uchodzić za lewicową, dodała: "Nareszcie ktoś napisał prawdę".
- To jest właśnie ten problem. Ponad dwie dekady neoliberalnej transformacji i propagandy opartej na promowaniu skrajnego indywidualizmu i konkurencji między ludźmi pozbawiły ludzi takich jak pani Michalik i pan Kuźniar perspektywy. Nie zdają sobie sprawy, że o statusie ekonomicznym często nie decydują osobiste talenty bądź ich brak, zapał do pracy czy lenistwo, ale sprawy systemowe. To, że ktoś wywodzi się z rodziny o niższym statusie majątkowym, kapitale kulturowym bądź jakiegoś regionu. To dziwne, ale są odporni też na fakty. Choćby taki, że wielu ludzi naprawdę ciężko pracuje, ale ta praca często nie gwarantuje wyjścia z biedy. Choć zjawisko "biednych pracujących" dostrzegli już wszyscy na świecie.