Michał Kołodziejczak ma bardzo stanowcze poglądy jeśli chodzi o sprawę zboża z Ukrainy. Uważa, że Polska powinna postawić jasne warunki Komisji Europejskiej, a wina za kryzys obarcza prezydenta Andrzeja Dudę, premiera Mateusza Morawieckiego i unijnego komisarza ds. rolnictwa.
- Problemu ukraińskiego zboża nie rozwiążemy bilateralnie – my jako Polska i Ukraina. W ten sposób możemy sobie kupić tylko trochę czasu. Musimy wypracować długofalowe rozwiązanie. Rozmowy muszą być prowadzone przez całą UE, by Polska była na kilka lat przynajmniej krajem tranzytowym dla produktów, których mamy w Polsce dużo. Nie mogą tu trafiać – stwierdził w Radiu Zet.
Polityk mówił także o tym, co działo się w Parlamencie Europejskim w dniu, kiedy ważyły się losy embarga na zboże z Ukrainy. Wspomniał o udziale Wołodymyra Zełenskiego w podjęciu decyzji.
- Byłem w Strasbourgu. Do południa, do dnia, kiedy tam byłem, był wniosek komisarza ds. handlu, by o 2 miesiące przedłużyć embargo. W ostatni dzień zadzwonił Zełenski do con der Leyen i długo rozmawiali. Widać przekonał ją – uznał.
Kandydat KO stwierdził także, że słowa Wołodymyra Zełenskiego na temat Polski odebrał osobiście i czuje się przez niego urażony. – Mnie obraził. Stałem na granicy wiele dni i dawałem jedzenie ludziom, którzy przychodzili z Ukrainy do Polski, ale dziś jest źle prowadzona dyplomacja przez naszych ludzi – skwitował Michał Kołdoziejczak.