Michał Kołodziejczak

i

Autor: East News Michał Kołodziejczak

Michał Kołodziejczak dla SE: Minister rolnictwa ma nas gdzieś

2018-10-01 5:28

Premier jeździ po kraju i agituje na rzecz partii rządzącej. Kieruje przesłanie: jadę do Was porozmawiać o Waszych sprawach. To przyszedłem na jego spotkanie w Zduńskiej Woli. Razem z innymi zebranymi czekałem na placu pod ratuszem - powiedział w rozmowie z Super Expressem Michał Kołodziejczak z Unii Warzywno Ziemniaczanej. 

- „Super Express”: - W lipcu odbył się protest środowiska rolniczego, którego jest pan reprezentantem. Minęło kilka miesięcy, czy coś zmieniło się na lepsze od tamtego czasu? W tamtym okresie nie byliście zadowoleni z tego co dzieje się w waszym otoczeniu...
- Michał Kołodziejczak: - Nic się nie zmieniło. Rolnictwo ciągle traktowane jest jako problem dla kolejnych rządzących – problem, o którym się mówi, ale nikt nie potrafi sobie z nim poradzić.
- Dlaczego?
- Dlatego, że polskie rolnictwo to skomplikowany mechanizm, uzależniony od wielu czynników. Zmiany wymagają wytrwałej pracy i idei. A rządzącym przyświeca obecnie idea rządzenia.
- Jakiś czas temu odbyłam rozmowę z ministrem rolnictwa Janem Krzysztofem Ardanowskim, który stwierdził, że ministerstwo stoi otworem dla ludzi wsi. Odczuwacie tę otwartość?
- Nie wierzę w to co pani powiedział, bo niby co innego mógł powiedzieć? Ma nas gdzieś Musi ładnie mówić, bo za to mu płacą.
- Byliście jednak w Ministerstwie Rolnictwa...
- Owszem byliśmy w ministerstwie. Byliśmy też nie raz w budynku parlamentu na posiedzeniach komisji rolnictwa, w których po uprzednim zgłoszeniu udziału mamy prawo uczestniczyć. Tylko proszę mi powiedzieć, jak my mamy z ministrem pracować jak on podczas takiej komisji wygłasza przez 30 minut swoją przemowę, a gdy jest czas na zdanie przez nas pytań minister wychodzi?
- Zmieńmy jednak wątek. Wasi przeciwnicy zarzucają wam, że za czasów Platformy nie było was słychać. Mówi się, że jesteście podstawieni. Jak to w końcu jest?
- To my mamy przeciwników?
- Na to wygląda…
- Owszem, kwestionujemy wiele dotychczasowych działań dotyczących rolnictwa, a szczególnie krytykujemy zaniedbania i bezczynność tych, którzy mieli wpływ na obraz polskiej wsi. Faktycznie mogą więc nas poczytywać jako przeciwników. Zarzut o to, że za czasów PO nas nie było jest śmieszny. Byliśmy, ale każdy z nas w pojedynkę zajmował się swoim gospodarstwem. Ktoś równie dobrze mógłby kwestionować to, że nie było nas w 89 roku i nie uchroniliśmy Polski przed rozbiorem kraju przy okrągłym stole .Tylko, że ja wtedy miałem kilka lat!
- Premier Mateusz Morawiecki odwiedził w sobotę Zduńską Wolę. Pan również tam był. Liczył pan na rozmowę z premierem?
- Premier jeździ po kraju i agituje na rzecz partii rządzącej. Kieruje przesłanie: jadę do Was porozmawiać o Waszych sprawach. To przyszedłem na jego spotkanie w Zduńskiej Woli. Razem z innymi zebranymi czekałem na placu pod ratuszem.  Po kilkunastu minutach obecności podszedł do mnie policjant w cywilu i kazał się odsunąć dalej. Powiedział, że stoję w miejscu przeznaczonym dla włodarzy. Powiedział, że wie kim jestem. Premier ograniczył się do zbierania oklasków oraz uściskania dłoni od swoich sympatyków. Pomimo, że byłem bardzo blisko to skutecznie odpychali mnie od niego funkcjonariusze SOP.
- Jak wygląda sprawa dopłat za suszę? Ministerstwo Rolnictwa na swojej stronie internetowej informuje, że wszyscy dostaną odszkodowania za skutki suszy. Doprawdy?
- Minister nie dotrzymuje słowa i nie realizując swoich obietnic. Pieniądze za susze dostaną nieliczni, a co gorsza dużo mniej niż się spodziewali. Producenci warzyw nie dostaną nic i niestety nie są jedyni. Pomoc suszowa to fikcja, a stawki ładnie wyglądają jedynie w telewizji i na stronie internetowej.
- Bardzo pan krytykuje PSL. Skąd taka niechęć do partii, która mieni się frakcją wychodzącą frontem do rolników?
- Owszem. PSL jest organizacją o strukturze ośmiornicy.
- Mocne słowa.
- Zdaje sobie sprawę. Jednak  partia, która posiada stały elektorat, a są nim zatrudnione przez PSL osoby w machinie urzędniczej nie powinna być nazywana inaczej. Każdy w Polsce zna kogoś z PSL kto otrzymał po znajomości pracę w administracji, zazwyczaj takich osób zna się kilka-kilkanaście. Oni układając się po kolei ze wszystkimi zrobili rzez niesłychaną: zawłaszczyli dla siebie i swoich rodzin tzw. stołki we wszelkich możliwych urzędach, instytucjach i agencjach. Dawno temu przestali być partią chłopską. Na chłopach to tylko żerowali aby zdobywać głosy w wyborach. I robić swoje biznesy - przykład p. Burego chyba jest wystarczający?
- Rozumiem, że nie zamierzacie podejmować w przyszłości współpracy z Ludowcami?
- Liczymy na wspólną współpracę z nimi w przyszłości, ale w innym formacie niż dotychczas.