Michał Karnowski

i

Autor: Piotr Grzybowski

Michał Karnowski: Wizja apolitycznej sekty fachowców jest nieprawdziwa

2017-06-07 4:00

Czy kolejne partyjne nominacje w spółkach zaszkodzą PiS? Michał Karnowski, publicysta tygodnika "wSieci" dla "Super Expressu".

"Super Express": - Małgorzata Sadurska, szefowa kancelarii prezydenta Dudy, idzie w ślady legendarnego "Staszka Dobrzańskiego, który chciał się sprawdzić w biznesie". Ma zostać wiceprezesem PZU. Po kilku innych nominacjach tego typu może to zaszkodzić PiS?

Michał Karnowski: - Nie sądzę. Wyborcy PiS oczekiwali twardszego chwycenia steru państwa, także w gospodarce. A to można zrobić tylko za pomocą nominacji kadrowych. Jeżeli coś mnie oburza, to decyzje, kiedy takie stanowiska obejmują zbyt młodzi ludzie, bez żadnego doświadczenia. To nie jest przypadek Sadurskiej. Choć tego typu nominacje niosą ze sobą ryzyko. Ale to jest do zweryfikowania.

- W jaki sposób?

- Poprzez wyniki tych firm. "Puls Biznesu", gazeta niebędąca fanklubem PiS, wyliczył, że spółki rządzone przez nominantów obecnej władzy wzrosły na giełdzie o 18 proc., gdy cała giełda o 8 proc.

- OK, ale te wyniki cen akcji to bardziej złożona kwestia...

- Zgoda. Zapytajmy zatem konkretnie: czy Wojciech Jasiński w Orlenie sobie poradził? Jednak poradził. Wyniki finansowe firmy i przychody do budżetu znacząco wzrosły. Czy pan Obajtek poradził sobie w Enerdze? Zajął się czyszczeniem brudnych układów i moim zdaniem sobie radzi. I tak przykład po przykładzie. Te doświadczenia nie są złe. Rozumiem pewne wątpliwości, ale to za każdym razem powinno być indywidualnie oceniane.

- Dobrze, ci prezesi sobie radzą. Mówimy jednak o firmach, które są państwowymi monopolistami, właściwie bez konkurencji. Nie ma pan poczucia, że prawie każdy pański znajomy poradziłby sobie w takiej sytuacji?

- Bywały jednak gorsze wyniki tych spółek, choćby Orlenu. Być może jest tak, że ludzie związani z PO, ale przychodzący z rynku, mieli świetne CV i dyplomy MBA, ale nie mieli jednej istotnej cechy.

- Jakiej?

- Troski o majątek państwa.

- Ci z PiS tę troskę mają?

- Nie mam na to odpowiedzi, ale stawiam pytanie: czy w roli prezesa ktoś z dobrze ustawionymi azymutami, nietolerujący złodziejstwa, przecinający układy jest skuteczniejszy niż bezpartyjny fachowiec? Wizja "apolitycznej kasty fachowców" jest przecież nieprawdziwa. Teza, że fachowiec partyjny jest na pewno gorszy niż bezpartyjny, jest tak samo groźna jak odwrotna. Rząd chce też mieć ludzi, którzy będą realizowali np. strategię Morawieckiego.

- Ci z rynku by nie realizowali?

- Niekoniecznie. Nie widziałem, żeby fachowcy z rynku rwali się do popierania planu Morawieckiego. Stąd rząd chce mieć ludzi, którzy będą to realizowali, a nie bojkotowali. Wiele spółek i zarządów myśli też rynkowo, w krótkiej perspektywie, a inwestycje długoterminowe, które będą sprzyjać całej gospodarce, ich nie interesują.

- Czy problem nie polega na tym, że do zarządów trafiają ludzie, którzy nigdy na wolnym rynku nie pracowali? Całe życie przeżyli na stanowiskach państwowych lub samorządowych. Bywały nominacje PiS, przy których nikt nie pisnął. Jak niedawny prezes PZU pan Krupiński, który sprawdził się na wolnym rynku.

- Pewnie byłoby lepiej, gdyby najpierw zderzyli się z wolnym rynkiem. Ma on jednak tę siłę, że wsysa. I kogoś, kto już na nim sobie radzi, trudno z niego wyciągnąć. I jeszcze jedna sprawa. Są obszary państwa, na których odbyły się próby wrogiego przejęcia. Przy aferze Amber Gold słyszymy o próbie przejęcia LOT. Przez lata LOT dołował. Teraz LOT nie dokapitalizowano. Konkurencja też chyba się nie zmniejszyła. Nic takiego się nie stało, a wyniki są o niebo lepsze. Nawet nie wiem, kto jest dziś prezesem LOT, ale jakoś tak się działo, że ludzie Platformy nie dbali o ten wspólny majątek tak, jak powinni.

- Nie będzie tak, że większość wyborców uzna, że PiS miał być inną partią, a robi to samo, co AWS, SLD i Platforma?

- PiS nigdy nie budował tezy takiej, jaką głosiła PO, że istnieje jakaś kasta bezpartyjnych fachowców najlepszych do wszystkiego. Akurat Kaczyński twierdził, że to nie istnieje. I może nieco brutalnie, ale głosił, że lojalność, uczciwość i wykonywanie pewnych zaleceń centrali może mieć większą wartość niż doświadczenie rynkowe.