Michał Kamiński: Prezydent Andrzej Duda nie ma pojęcia o polityce

2017-06-21 4:00

Wypowiedź Witolda Waszczykowskiego sprowokowała konflikt na linii pałac prezydencki - MSZ.

"Super Express": - Porozmawiajmy o gorszących wypowiedziach. Np. ostatnio minister Waszczykowski zgorszył Krzysztofa Szczerskiego, mówiąc: "Oczekuję wyjaśnień, o co chodzi, jakie zarzuty, jakie problemy stawia się tym kandydatom". Poszło o nominacje ambasadorskie. Pan też czuje się zgorszony słowami szefa MSZ?

Michał Kamiński: - Nie jestem zgorszony konkretnie tymi słowami, lecz jestem zgorszony generalnie stylem ekipy rządzącej. Te konflikty nie dotyczą esencji polityki, nie wynikają z rozbieżności zdań wobec strategii polityki zagranicznej. To jest po prostu przepychanka na dworze Jarosława Kaczyńskiego, w której jedni podstawiają drugim nogę. I szczerze mówiąc, mało mnie interesują powody, przez które prezydent Duda nie podpisuje nominacji ambasadorskich ministra Waszczykowskiego.

- A jak odbiera pan sposób na wyjaśnianie nieporozumień, który wybrał Waszczykowski? Wydaje się, że jest to wyjątkowo mało dyplomatyczna metoda.

- Taki jest polski system polityczny, na co uwagę zwracają nie tylko ludzie PiS. Mamy do czynienia z pewną unikalną pozycją ustrojową prezydenta. Z jednej strony głowa państwa ma bardzo silny mandat społeczny uzyskany w powszechnych wyborach. Z drugiej strony jego władza jest dość mocno ograniczona. A siłą rzeczy ktoś, kto wygrywa wybory prezydenckie, ma ambicje, by prowadzić jakąś politykę. Choć ze wszystkich dotychczasowych prezydentów najmniejsze ambicje wykazuje Andrzej Duda, ponieważ on po prostu nie ma pojęcia o polityce, a już zwłaszcza o polityce międzynarodowej. Natomiast zostawiając na boku moją krytykę tego rządu, jest coś na rzeczy w tym, że podział kompetencji między prezydentem a rządem będzie rodzić pokusę konfliktu. W tym konkretnym przypadku jest to towarzyska gra tych panów na dworze wielkiego pana Jarosława.

- Ale Jarosław Kaczyński nie dezawuuje prezydenta. Pozwoliłby na to ministrom?

- Mówiłem to już wielokrotnie, ale powtórzę raz jeszcze: moim zdaniem osobą, która najbardziej czuje się upokorzona faktem, że Andrzej Duda jest prezydentem RP, jest właśnie Jarosław Kaczyński. Lech Kaczyński był człowiekiem, z którym można było się nie zgadzać, ale politykiem był wielkiego formatu. Teraz prezes PiS codziennie rano wstaje i widzi, że funkcję, którą sprawował jego brat, dziś zajmuje ktoś pokroju Andrzeja Dudy. Więc Jarosław Kaczyński w oczywisty sposób jest upokorzony i rozeźlony, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że Duda jest prezydentem tylko dlatego, że Kaczyński wystawił go w wyborach jako kandydata PiS. A zrobił to, bo nie wierzył, że Andrzej Duda wygra wybory.

- Ostatnia wymiana uprzejmości pomiędzy ministrem Waszczykowskim a Pałacem Prezydenckim znów prowokuje pytania, czy mamy do czynienia z poważnym pęknięciem na linii prezydent - obóz rządzący. Andrzej Duda będzie chciał wybić się na niezależność?

- Już z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego wynikało, że ktoś taki jak Andrzej Duda samoistnie nie istnieje politycznie. Natomiast nie wykluczam, że otoczenie prezydenta pcha go do takiej samodzielności - i to też publicznie sugerował Kaczyński. Ale ta samodzielność jest w oczywisty sposób nierealna, bo obie strony potrzebują się nawzajem.

Zobacz: Zdaniem naczelnego. Sławomir Jastrzębowski: Po co Niemcy zakłamują historię?