"Super Express": - "Panie Michale! Larum grają, a pan szabli nie chwytasz? Na koń nie siadasz"? Co robi w kampanii człowiek, który dwukrotnie wygrywał dla PiS wybory?
Michał Kamiński: - Ależ jestem w tej kampanii. Wspieram PJN.
- Powiedziałbym, że wspiera pan PJN z wyraźnie mniejszym zapałem, niż wspierał pan Kaczyńskiego.
- To nieprawda. Owszem, nie jestem w sztabie i we władzach, ale jeżdżę po kraju i wspieram kandydatów.
- Prowadzi pan kampanię żony? Jeżeli pani Kamińska nie wejdzie do Sejmu, uzna pan, że stracił "to coś" i przejdzie na emeryturę?
- (śmiech) Nie, to zupełnie inna sprawa. Byłoby źle przyjęte, gdyby mąż bezpośrednio angażował się w kampanię żony. Liczę na jej dobry wynik, ale Ania robi to na własny rachunek. Co do emerytury, to poza polityką też jest życie.
- Jak panu się podoba kampania byłych kolegów z PiS?
- Profesjonalnie na początku mi się nie podobała. Później PiS odnalazł jednak właściwą metodę walki o lepszy wynik. Przez ostatnie tygodnie prowadzi niestety bardzo dobrą kampanię wyborczą. Choć pewne metody świadczą, że jej twórcy zdają sobie sprawę z największej słabości PiS, jaką jest prezes Kaczyński. Próbują go pokazać od innej strony, niekoniecznie prawdziwej.
- Przecież panu zarzucano dokładnie to samo rok temu!
- Nie to samo, bo my to robiliśmy szczerze. I przypuszczam, że dziś robią to w PiS mniej udolnie niż my. Pozytywne skutki ich pracy są jednak widoczne. Nie przypuszczam, żeby miał miejsce przepływ wyborców z PO do PiS, ale duża część z nich ma prawo czuć się rozczarowana i jest usypiana spokojnym tonem Kaczyńskiego.
- Obecna strategia PiS jest jednak bardziej szczera. U pana Kaczyński był karykaturalnie łagodny. Dziś potrafi być łagodny, ale potrafi też przywalić.
- No to porównamy wyniki i zobaczymy. Czy też będzie 36 proc...
- Wybory prezydenckie to jednak co innego.
- W porządku! To zobaczymy, czy powtórzą 32 proc. z parlamentarnych, które robiłem ja z Bielanem.
- To nie jest chyba aż taki rekord nie do pobicia.
- Zobaczymy. Wiele zależy od PO. Dała się zepchnąć do defensywy. Nie umie zareagować. A wystarczyłoby przypomnieć, co mówił Kaczyński w ciągu roku. Przypominać, jak różnił się od dzisiejszego wizerunku. Mówimy zresztą o człowieku, który publicznie deklarował, że miesiącami nie kontrolował tego, co robi, bo był na proszkach!
- I to pan sprzedawał wówczas jego wizerunek! Na proszkach.
- Zaraz, zaraz. On twierdził, że dał nam się zmanipulować. Niezależnie od mojego stosunku do Kaczyńskiego nie pozwoliłbym komuś na proszkach naprawiać kranu w łazience, a co dopiero rządzić państwem. Inną sprawą w kampanii są piękne panie na plakatach, ale to też jest nieszczere. Bo przecież nie one już następnego dnia po wyborach będą nadawały ton PiS-owi!
- Słyszałem, że żartował pan z rządu z ministrami Fotygą, Ziobrą i Macierewiczem. Ale taki rząd już istniał i pan go popierał.
- Nie żartowałem z rządu, ale z tego, że Kaczyński wstydzi się wymieniać te nazwiska. I nie szydzę z Macierewicza. Potrafię docenić to, czego nie są w stanie zrobić jego krytycy z "Wyborczej". Bardzo cenię Macierewicza jako twórcę KOR, architekta naszej wolności. Ale z jego niektórymi tezami, jak tymi o Smoleńsku, trudno mi się zgodzić.
- Narzeka pan, że piękne panie z plakatów nie nadadzą tonu PiS. PO chwali się w reklamówkach Jerzym Buzkiem i komisarzem Lewandowskim. Oni też nie nadają tonu PO.
- To prawda, ale te panie nie są nawet zapleczem Kaczyńskiego! Kampania PO nie wytrzymuje krytyki z wielu innych względów, choć ostatnio jakby się przebudzili. Dobrym pomysłem było postawienie na kontakt Tuska z wyborcami. Wyborcy widzą w nim twardego gościa i to się podoba. Zdecydowanie za słabo akcentują jednak złe strony PiS. Choć coś się zmienia. Eksperci mówią, że ich program to ruina. "Financial Times" zapowiada, że po realizacji programu PiS będzie druga Grecja...
- Pamiętam, że kiedy pan wspierał rujnowanie kraju, będąc jeszcze politykiem PiS, to równie poważnie sugerowano, że bracia Kaczyńscy nie oddadzą władzy w sposób demokratyczny. Że euro będzie po 6 zł. Nie takie głupoty się słyszy w kampanii...
- Ależ ja się zgadzam, że PiS i Kaczyński bardzo często byli oceniani niesprawiedliwie. I mówię to, będąc ponad rok poza partią. Co więcej demonizowanie go nakręca też jego białą legendę.
- Wracając do PO, ten "Tuskobus" to dramat. Za późno, a w dodatku stawia się premiera w sytuacji, w której musi wypaść niezgrabnie. Szef rządu zderza się z konkretem i wyciera kobiecie łzy. To wychodzi w najlepszym razie jak ustawka.
- Zgadzam się, że ta taktyka jest ryzykowna, ale kto nie ryzykuje, nie wygra. Tusk wypada jednak autentycznie, zwłaszcza na tle Kaczyńskiego, który jest mocno nieszczery.
- Tusk jest szczery, gdy mówi, że PO nie klęka przed księżmi, ale bierze ślub kościelny pod wybory?
- Nie podobało mi się to, ale jest w nim jednak więcej prawdy...
- Co pan tak z tą szczerością i prawdą? Panu też można zarzucić, że mocno zmienił poglądy na wiele spraw. Kaczyński też mógł zmienić.
- Ależ jakie poglądy ja zmieniłem?
- Jak to?! Przecież to jest cały ciąg od narodowca z NOP...
- No tak, ale to jak zaczniemy brać pod uwagę ostatnie 20 lat, a zaczynałem jako nastolatek. Wie pan, w tym czasie to Jarosław Kaczyński mówił, że najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski to ZChN i chciał rozliczać Rydzyka. A Kwaśniewski z Millerem już po 1989 roku byli przeciwni wejściu Polski do NATO i Unii. Bielecki i Tusk zmienili stosunek do neoliberalizmu. Oczywiście, że ewoluuję, robię się coraz starszy, ale nie zmieniłem się tak jak Kaczyński w tak krótkim czasie!
- Też w dość krótkim. Dziś irytuje pana, jak PiS zarzuca PO uległość wobec Rosji i Niemiec...
- Ależ ja nie jestem wielkim fanem Donalda Tuska, ale krytykuję takie zachowania, jak wypowiedzi Anny Fotygi o kondominium rosyjsko-niemieckim...
- Sam o jednym z europosłów PO pisał pan nieco ponad rok temu: "berliński lizus Zalewski w obłędnym proniemieckim szale obrzuca błotem polskich patriotów. Herr Zalewski, czy Twoja służalczość wobec Niemców nie zna naprawdę żadnych granic? ( ) Głos na Zalewskiego wzmocni siłę Niemiec". Dziś też by pan tak napisał?
- I nie wypieram się tego. Uważam jednak, że o Pawle Zalewskim, który dobrze reprezentuje Polskę w Europarlamencie i jest porządnym człowiekiem, wyraziłem się za ostro. Ale pamiętajmy, w jakim to było kontekście! On wówczas zarzucił, że PiS wynajmuje firmy PR, by siać nienawiść do Niemców. A chodziło o nasze pytania w sprawie Eriki Steinbach. Steinbach dzieli mnie zresztą od kolegów z PO i dziś. Nigdy jednak nie mówiłem, że Tusk czy Sikorski są zdrajcami! W przypadku wojny polsko-polskiej winna jest też PO.
- Jest pan jednak bardziej krytyczny wobec PiS niż PO. Krążą plotki, że pański "polityczny bliźniak" ma wrócić do PiS. Może będzie tak, że pan ostatecznie wyląduje w Platformie, a Adam Bielan u Kaczyńskiego?
- Rozmawiam z Adamem codziennie i nie mam wrażenia, żeby wybierał się do PiS. O sobie wiem zaś, że nie wyląduję w Platformie.
- Podobno przyjaźni się pan z Radkiem Sikorskim. Nie przeciąga pana na swoją stronę?
- Z Sikorskim się znam, ale w tym roku spotkałem się z nim dwukrotne. Nie jest to więc żadna polityczna przyjaźń.
- Czyli to, że pan, Sikorski i Roman Giertych zaczęliście stanowić nierozłączne trio to przesada?
- Gruba przesada. Z Romkiem Giertychem rzeczywiście spotykam się dużo częściej, teraz zostaliśmy sąsiadami.
- Sąsiadami, którzy wpadają do siebie po szklankę cukru, czy jednak to coś więcej?
- Ta znajomość ma zarówno charakter towarzyski, jak i polityczny. Zgadzamy się dość często i jestem pod dużym wrażeniem talentów politycznych Romka, jak i ewolucji, którą przeszedł.
- Gdyby pańskim sąsiadem był Palikot, też byście do siebie wpadali?
- No nie, to jest zupełnie inna kategoria. Wzrost popularności Palikota bardzo mnie zaskakuje i martwi. To smutne dla Polski, bo to człowiek bez skrupułów. Realna staje się sytuacja, którą niedawno uważano za żart, w której Palikot może wejść do rządu jako koalicjant PO. I wtedy może zastąpić lewicę Napieralskiego. Tyle że wicepremier Palikot może być szokiem dla Polski.
- Bez przesady, wicepremierem był Lepper i Polska jakoś to przeżyła.
- Tak, ale pamiętajmy, jaką cenę polityczną zapłacił za to Kaczyński i PiS.
- Przed nami ostatni tydzień kampanii i zgodnie z regułą powinny pojawić się jakieś haki. Pojawią się?
- Niewykluczone. Emocje raczej będą rosły, a to nie wróży dobrze PiS. Oni autentycznie chcą wyciszenia walki. Ta przypomina bowiem różne nawet nieprawdziwe stereotypy na temat Kaczyńskiego. To PiS mówi, że boi się ujawnienia rozmowy braci Kaczyńskich sprzed katastrofy. A skoro to mówią, to...
- To znaczy, że Platforma szykuje takiego haka?
- Nie sądzę, żeby PO miała sfałszować treść tej rozmowy.
- Nie trzeba fałszować, można ujawnić kilka zdań bez kontekstu i jest czym pograć.
- Nie wierzę, żeby PO miała nią manipulować. Nie wierzę zresztą w ujawnienie tej rozmowy. Po sprawie dziadka z Wehrmachtu i posłanki Sawickiej politycy stali się ostrożniejsi z tymi hakami. Jest obawa tak po stronie PO, jak i PiS, że one odbierają głosy, zamiast pomagać.
Michał Kamiński
Europoseł PJN, były szef strategii wyborczej PiS