tusk pow

i

Autor: archiwum se.pl

Michał Jach: 100 milionów na PR Tuska

2013-08-06 4:00

Po co Polsce organizacja kosztownego szczytu klimatycznego?

"Super Express": - Warto wydać 100 milionów na konferencję klimatyczną ONZ w Warszawie?

Michał Jach: - Oczywiście, że nie warto. Ta konferencja niczego nie wniesie. Z polskiego punktu widzenia może być nawet szkodliwa. Pakiet klimatyczny to nie jest coś, co sprzyja naszej gospodarce. Jesteśmy krajem opartym na paliwach kopalnych i posuwanie do przodu kolejnych zmian nie jest nam na rękę. Konferencja klimatyczna ONZ nie jest też czymś, co znacząco zwiększa prestiż Polski na świecie.

- Za rządów PiS wydano 60 mln zł na konferencję klimatyczną w Poznaniu. I wtedy PiS nie protestował...

- To są różne sytuacje, choć niby chodzi o taki sam szczyt. Wtedy Polska była na fali wzrostu. Rząd PiS w przeciwieństwie do PO nie poszukiwał gwałtownych cięć gdzie popadnie. W sytuacji, w której pieniędzy rozpaczliwie nie brakuje, można decydować się na taką działalność. Rząd premiera Tuska obcina jednak nawet wydatki istotne dla kraju w dłuższej perspektywie. Kolejną sprawą jest to, że wtedy polityka klimatyczna dopiero się kształtowała. Dziś mamy już pewność, że jest dla nas szkodliwa.

- Ministerstwo Ochrony Środowiska twierdzi, że te 100 mln zł szybko się zwróci. Jeden delegat ma zostawić u nas 250 euro dziennie. Delegatów może być ponad 10 tysięcy. Nawet jeżeli nie wszyscy będą przez wszystkie dni...

- Tak, tak, słyszałem te argumenty z ust ministra Korolca. I nie bardzo w nie wierzę. Gdyby organizowanie szczytów ONZ było naprawdę tak dochodowym interesem, to państwa by się o te szczyty zabijały. Niemal jak o mistrzostwa Europy albo świata w piłce nożnej. Tyle że jest odwrotnie. Wie pan, ile krajów z regionu zgłosiło się do organizowania szczytu klimatycznego z ONZ?

- Tylko Polska.

- Właśnie. I to mi każe powątpiewać w intratność takiej imprezy. Rząd mówi, że delegat zostawi 250 euro dziennie? Świetnie, ale gdzie? Noc w hotelu nie kosztuje u nas 150 euro, ale kilkadziesiąt. Do tego delegaci mają zapewnione wyżywienie itd. To, że inne państwa nie zabijały się o organizację tego szczytu, może świadczyć o tym, że jedynym rządem, który wierzy w te wyliczenia, jest rząd Tuska. Czesi czy Węgrzy nie chcieliby zarobić? Chcieliby. Nawet gdyby wychodziło to na zero, toby chcieli. Wygląda więc na to, że do tego się dopłaca. Niestety, to kolejna inwestycja Platformy na koszt obywateli w PR Tuska i jego rządu. I dodatkowo ta fatalna data...

- Pan też twierdzi, że termin 11 listopada jest zamierzony? Że nie jest to niefortunny zbieg okoliczności albo niedopatrzenie?

- Nie wierzę w przypadki w takiej sytuacji. Pod koniec roku rząd informował, że szczyt odbędzie się na przełomie listopada i grudnia, więc ta data nie była taka pewna. Nie zmieniono jej o jeden dzień, a to zwiększa wydatki wokół imprezy. Będzie trzeba wydać więcej na ochronę. A jeżeli dojdzie do zamieszek, to także pokryć zniszczenia. I był na to czas od co najmniej dwóch lat. Rząd nawet nie próbował. I teraz minister Korolec mówi, że szczyty przesuwa się tylko ze względu na święta religijne, a nie narodowe. To niepoważna sofistyka.

Miichał Jach

Poseł PiS, członek Komisji Gospodarki

Nasi Partnerzy polecają