Sławomir Jastrzębowski, Michał Boni

i

Autor: Artur Hojny Sławomir Jastrzębowski, Michał Boni

Michał Boni: Liczę, że do kwietnia będzie kompromis z Kościołem

2013-02-15 3:00

Minister administracji i cyfryzacji specjalnie dla "Super Expressu".

"Super Express": - Podobno chce pan zlikwidować biblioteki szkolne?

Michał Boni: - Nie chcę zlikwidować bibliotek szkolnych. Będą w każdej szkole. Natomiast jest istotne, jaka to będzie biblioteka. Samorządowcy mają możliwość łączenia zadań i funkcji przez bibliotekę szkolną i publiczną. Dawałoby to szansę, żeby szczególnie w mniejszych miejscowościach, także z pieniędzy samorządowych i Ministerstwa Kultury, inwestować bardziej w biblioteki szkolne, robić większe zakupy, a także cyfryzować te biblioteki.

- Obawa nauczycieli jest następująca: osoby zatrudnione w bibliotekach szkolnych stracą pracę, bo te biblioteki zostaną zlikwidowane i dzieciaki będą musiały chodzić do biblioteki publicznej. A pan mówi teraz, że jest odwrotnie i że do szkolnych bibliotek będą przychodzić ludzie z całej gminy, tak?

- W niektórych miejscach byłoby tak wygodniej. Mogłoby być tak, że w dwóch różnych miejscach gminy byłaby biblioteka, ale byłyby one na przykład jednym organizmem. Różnica może polegać na tym, dziś to wszyscy wiemy, nie ma co owijać w bawełnę, bibliotekarze szkolni są lepiej wynagradzani, bo są objęci kartą nauczyciela, dostają średnio około tysiąca złotych więcej.

- Czyli straciliby na tym?

- Nie mogą stracić. Nie ma w Polsce takich przepisów kodeksu pracy, że wtedy kiedy powstaje np. nowy model organizacyjny, to ktoś, kto zarabiał tyle a tyle, straciłby te pieniądze. Raczej musiałoby być odwrotnie, tzn. bibliotekarze z bibliotek publicznych musieliby zarabiać więcej.

- To gdzie jest haczyk? (śmiech)

- Haczyk polega na tym, że to samorząd musiałby dokładnie ocenić, jakiego modelu tej biblioteki i współpracy między biblioteką publiczną a szkolną chce. I ten model hybrydowy, tak go nazwijmy, musiałby być dokładnie opisany. Ja jestem otwarty na dyskusję, jak ten model miałby wyglądać. Rozmawiajmy o tym, jak stworzyć model organizacyjny dobry dla odbiorców i czytelników, dobry dla wszystkich bibliotekarzy i dobry dla samorządów. A przy tym może dodać jakiś projekt cywilizacyjny rozwoju bibliotek także z wykorzystaniem tych elementów cyfrowych.

- Uspokoił pan nauczycieli, teraz proszę uspokoić urzędników. Władza Wdrażająca Programy Europejskie - w IV kwartale ubiegłego roku przyznano pracownikom ponad 2 mln nagród. Jeden z młodszych specjalistów dostał 30 tys. zł nagrody. Sporo.

- Te nagrody są za to, że efektywność Władzy Wdrażającej - instytucji rozliczającej projekty unijne, bez czego nie ma zwrotu poniesionych kosztów - wzrosła o 200 proc., a w niektórych zespołach ludzkich, które pracowały nad konkretnymi projektami, nawet 300 proc. Proszę zwrócić uwagę, że nie jest tak, że te nagrody są zawsze. Pojawiły się tam tylko i wyłącznie w IV kwartale. Wtedy kiedy ludzie mieli bardzo dużo ciężkiej pracy i, moim zdaniem, za to, że wykonali te zadania. I myślę, że jeśli ktoś dostał tak wysoką nagrodę, a na nią zasłużył, to...

- A zasłużył?

- Myślę, że zasłużył. Do połowy listopada, kiedy rozmawiałem z szefową Władzy Wdrażającej i ministrem rozwoju regionalnego, baliśmy się, że ten wynik będzie słaby.

- Czyli pieniądze są najlepszą motywacją?

- Myślę, że jeśli ktoś pracuje nie 6, ale 15 godzin, to za to coś mu się należy.

- A co pan sądzi o nagrodach dla Prezydium Sejmu?

- Ja jestem zwolennikiem nagród za realnie wykonane zadania, albo specjalne dokonania, i w tym sensie nie mam żadnego problemu z Władzą Wdrażającą. Co do marszałków uważam, że może trzeba było większej ostrożności przy ich przyznawaniu.

- Fundusz Kościelny. Pojawiły się informacje, że Kościół miałby nieco więcej, jeśli chodzi o odpis od podatku, tzn. wynosiłby on nie 0,3 proc., ale 0,5 proc.

- To nie są informacje od strony rządowej. Będę jednak brał udział w rozmowach z Kościołem 20 i 21 lutego. Jestem otwarty na kompromis i myślę, że druga strona również. Szukamy rozwiązania, jak pogodzić ten okres gwarancji wypłat na dotychczasowym poziomie, gdyby ten odpis od podatku był mniejszy ze strony obywateli. Ale uważam, że warto byłoby się porozumieć na jakimś sensownym poziomie. Natomiast nie jestem pewien, czy to się może udać podczas tego najbliższego spotkania. A w marcu, jak myślę, kardynał Nycz będzie miał inne sprawy na głowie, tzn. konklawe. Więc chciałbym, żebyśmy sobie powiedzieli, że spróbujemy do końca kwietnia mieć rozwiązanie. Wtedy możemy śmiało przygotowywać ustawę i mieć to nowe rozwiązanie z odpisem podatkowym od 1 stycznia 2014 r.

- Wyjściowe stanowisko rządu to 0,3?

- Tak, ale będziemy szukali kompromisu.

- Z tych 300 mld z Unii ile pan dostanie?

- Szacuje się, że 10 mld będzie przeznaczone na program operacyjny Polska Cyfrowa.

- Cyfrowa? Oglądałem pana biurko, a na nim były same papiery…

- To się zmienia. Proszę pamiętać, że od października jesteśmy w nowym miejscu, a ja jeszcze pracowałem w starym, zawalonym starymi papierami z poprzedniego okresu.

- Panie ministrze, będzie pan w nowym, swego rodzaju inkwizycyjnym urzędzie - rządowej radzie przeciwko mowie nienawiści, ksenofobii oraz agresji i dyskryminacji w życiu publicznym. I za język nienawiści będzie pan wsadzał do więzienia. (śmiech)

- Nie, w ogóle nie będę wsadzał do więzienia. Nie znoszę inkwizycji.

- Ale będzie pan w tej radzie.

- Nie, ja myślę, że zadaniem tej rady do spraw ksenofobii...

- I mowy nienawiści..

- Tam w nazwie nie ma mowy nienawiści.

- Ale o to chodzi.

- O to też między innymi chodzi.

- W środę na pana miejscu siedział Palikot. Wsadziłby pan go do więzienia?

- Nie, nie wsadziłbym.

- A jak by go pan ukarał?

- Są przepisy prawa, które mówią, kogo można ukarać. Jeśli ktoś zniszczy jakikolwiek cmentarz, czy to jest cmentarz katolicki, czy żydowski...

- Ale te przepisy już są.

- Oczywiście że są. Tylko problem polega na tym, żeby szukać sprawców i żeby egzekwować te przepisy.

- Ale po co jest ta rada?

- Żeby umiejętnie edukować ludzi i uświadamiać.

- Czyli ta rada ma edukować, a nie karać?

- Tak.

- Żadnych sankcji?

- Żadnych. To znaczy te, które istnieją, oczywiście tak.

- Bałem się, że ktoś nagle uzna, że w "Super Expressie" wypowiedź jakiegoś polityka jest mową nienawiści i będą kłopoty.

- "Super Express" to fajna gazeta. Chcę powiedzieć, namawiałbym państwa do tego, że jeśli będziemy mieć z całego kraju sygnały, że gdzieś pojawiają się i mowa nienawiści i zachowania nienawiści, że się dyskryminuje kogoś....

- No dobrze, ale konkretnie. Siedział tu Janusz Palikot i używał słowa na "k". Co robi rada?

- Nic nie robi, bo rada nie jest interwencyjna. Ma przygotowywać programy promocyjne i edukacyjne, ma np. poprzez współpracę pełnomocników wojewodów ds. kontaktów z mniejszościami narodowymi i etnicznymi. Pokazywać, jakie tutaj są problemy. Sens tej rady polega tylko i wyłącznie na tym, żeby edukować. Ale żeby jasno mówić, że jeśli ktoś wyzywa kogoś od brudnego Roma,,albo jeśli ktoś wzywa do tego, żeby zabijać Murzynów - są takie piosenki, są takie zachowania - to żebyśmy my wszyscy umieli, jako społeczeństwo, także pokazywać, że to jest poza normą, że to jest nie do zaakceptowania.