Michał Wawrykiewicz

i

Autor: BEATA GÓRKA/SUPER EXPRESS Michał Wawrykiewicz

Mec. Michał Wawrykiewicz w „Expressie Biedrzyckiej”: Bez pieniędzy z Unii będziemy w ogonie Europy

2022-02-18 5:07

Mecenas Wawrykiewicz w rozmowie z Kamilą Biedrzycką w "Expressie Biedrzyckiej" komentował sprawę wyroku TSUE. Jak stwierdził: - To orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości jest niezwykle ważne, bo wchodzi w życie zupełnie nowy instrument, którym Unia do tej pory nie dysponowała, ale już dysponuje, bo Polska i Węgry nauczyły ją, że trzeba dbać o budżet. Ten mechanizm został bowiem wprowadzony po to, żeby chronić wspólne pieniądze, żeby gigantyczne fundusze napływające do każdego kraju członkowskiego były należycie kontrolowane.

Super Express: Solidarna Polska mówi o skandalu. Minister Wójcik dodaje, że „ci, którzy narzucili Polsce rozporządzenie o warunkowości to oszuści, łgarze i krętacze”. Co, tak naprawdę, oznacza dla Polaków orzeczenie TSUE?

Mec. Michał Wawrykiewicz: Jeśli chodzi o narrację Solidarnej Polski to nihil novi. Cały czas powtarzają to samo i chyba nawet nie ma sensu tego komentować. Ale rzeczywiście to orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości jest niezwykle ważne, bo wchodzi w życie zupełnie nowy instrument, którym Unia do tej pory nie dysponowała, ale już dysponuje, bo Polska i Węgry nauczyły ją, że trzeba dbać o budżet. Ten mechanizm został bowiem wprowadzony po to, żeby chronić wspólne pieniądze, żeby gigantyczne fundusze napływające do każdego kraju członkowskiego były należycie kontrolowane. Bruksela musi mieć pewność, że pieniądze trafiające do poszczególnych państw będą wydawane bezpiecznie i tylko na te cele, które zostały wcześniej zaplanowane i zaakceptowane.

- I to jest argument, którego używa Zjednoczona Prawica - że do Polski nigdy nie było zastrzeżeń ws. wydawania pieniędzy unijnych. Zawsze byliśmy liderami jeśli chodzi o rozliczenia z wydatkowania funduszy.

- To co było „kiedyś” nie jest żadnym argumentem. Bardzo dobrze, że Polska rozliczała się prawidłowo i oby tak było w przyszłości. Tutaj chodzi o pewne systemowe bezpieczeństwo. Żeby Unia miała gwarancję, że pieniądze w Polsce będą należycie wydane, że będą przeznaczone na infrastrukturę, rolnictwo, politykę morską, dla samorządów i przedsiębiorców, to musimy mieć w kraju cały system niezależnej kontroli. Musimy mieć niezależną prokuraturę i niezależne sądy.

- Bo inaczej swój będzie oceniać swego?

- Dokładnie tak. Jeśli ktoś z rządu będzie wydawał te pieniądze w sposób nieprawidłowy, jeśli one pójdą na cele partyjne – a wiemy, że takie sytuacje miały miejsce w ostatnich latach – to musi zareagować niezależna prokuratura i niezależny sąd. A ponieważ u nas nie ma teraz niezależnej prokuratury i niezależnych sądów, to oznacza, że cały nasz ustrój funkcjonuje źle. Nie ma bezpieczeństwa i gwarancji, że to jest demokratyczne i transparentne państwo.

- Nie lubimy być traktowani gorzej od innych. A Zbigniew Ziobro i jego ludzie twierdzą, że jesteśmy. Że w innych krajach sędziów także wybierają politycy i nikt nie ma do nich zastrzeżeń.

- Absolutnie tak nie jest. Ani w Niemczech, ani w Hiszpanii system wyboru sędziów nie jest tak upolityczniony jak u nas. Czy ktokolwiek w Europie czy w Niemczech podważa niezależność niemieckiego sądownictwa? Nie! Nie ma skarg w TSUE. To nietrafiony i nieprawdziwy argument.

- Stawką jest 770 mld zł w ramach nowej perspektywy budżetowej. Co oznacza ich brak?

- Przez ostatnich kilkanaście lat korzystaliśmy z unijnych funduszy i przyzwyczailiśmy się do tego. Wystarczy spojrzeć na tabliczki na budynkach, mostach, przy drogach – widzimy z czego finansowane są te inwestycje. To są chodniki, po których chodzimy, drogi i linie kolejowe, po których jeździmy, to jest rybołówstwo czy wreszcie dofinansowanie dla polskich przedsiębiorców czy rolników. To gigantyczne pieniądze, które są praktycznie wszędzie. I nagle może ich zabraknąć, bo stan pogruchotania praworządności jest tak poważny, że możemy się liczyć z zablokowaniem wszystkich funduszy. Jeśli nie zobaczymy ich w polskim budżecie, to będzie gigantyczny problem dla wszystkich. Nie korzystając z tych pieniędzy cofniemy się cywilizacyjnie i nie dogonimy tych, którzy je otrzymają.

- Zostaniemy w ogonie Europy.

- Absolutnie tak. Znajdziemy się w sytuacji, w której byliśmy w 2004 r. wchodząc do Unii Europejskiej i goniąc Europę. Dlaczego nieodpowiedzialni rządzący skazują nas obywateli, a szczególnie przyszłe pokolenia – naszych dzieci i wnuków – na to, żeby znów, przez kolejne kilkanaście lat, musiały gonić Europę, odzyskiwać zaufanie, odbudowywać infrastrukturę?

ZOBACZ: Zapytali Jakiego wprost o Zjednoczoną Prawicę pod przewodnictwem Morawieckiego. Odpowiedź wbija w ziemię

- Co trzeba zrobić żeby zapobiec tej sytuacji w krótkiej perspektywie? Mamy prezydencki projekt likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, który według Andrzeja Dudy wychodzi naprzeciw oczekiwaniom unijnych instytucji.

- Mamy projekt przygotowany na bazie projektu Stowarzyszenia Sędziów „Iustitia”, złożony przez „Porozumienie dla praworządności”, czyli bardzo szeroki front organizacji obywatelskich razem z politykami demokratycznych partii opozycyjnych. Ten projekt został już złożony do laski marszałkowskiej i to jest jedyny, systemowy projekt, który rozwiązuje wszystkie problemy. Gdyby został uchwalony, to od jutra mielibyśmy odblokowany problem z Unią.

- W czym on jest lepszy od projektu prezydenckiego?

- W tym, że realizuje europejskie wyroki. Likwiduje „neo-KRS”, pokazuje jak w sposób konstytucyjny powołać nową Krajową Radę Sądownictwa. Bo to jest źródło, absolutny grzech pierworodny całej tej destrukcji wymiaru sprawiedliwości.

- Projekt prezydenta pozostawia sędziów tzw. neo-KRS w Sądzie Najwyższym.

- Oni nie mogą wydawać wyroków w imieniu Rzeczypospolitej, bo zostali wadliwie powołani. Tracimy na tym wszyscy, bo każdego dnia są wydawane setki wadliwych wyroków. Tymczasem projekt prezydencki likwiduje Izbę Dyscyplinarną, ale to jest tylko hasło. Bo tego samego dnia powołuje inną izbę, Odpowiedzialności Zawodowej, do której przesiadają się ludzie z Izby Dyscyplinarnej i nadal orzekają. Zawieszona jest po prostu inna tabliczka. To żadna różnica. Iluzja. To wręcz manipulatywne, naiwne traktowanie Unii Europejskiej, że da się na to nabrać.

- Ale może warto nad tym projektem prezydenckim pracować i jakoś go zmodyfikować?

- Nie. Ten projekt nadaje się do kosza. On w ani jednym punkcie nie wykonuje europejskich wyroków. Jeśliby włożyć do niego w całości ten projekt „Porozumienia dla praworządności”, to wtedy tak. Ale bądźmy poważni.

- O co zaapelowałby pan dziś do prezydenta Dudy?

- Nie mam wrażenia, żeby próbował wybrnąć z tej sytuacji. Raczej próbuje załatwić pieniądze europejskie nie robiąc nawet najmniejszego kroku w tył jeśli chodzi o pogruchotanie państwa prawa w Polsce. On sam się do tego przyczynił, to są jego projekty, sam je zainicjował, popierał i teraz stoi na straży nielegalnie powołanych sędziów. Więc ja nie liczę na rozsądek pana prezydenta, niestety. Dlatego nie będę do niego apelował, bo nie wierzę w to, żeby jakikolwiek rozsądny krok w kierunku przywracania praworządności zrobił.

Rozmawiała Kamila Biedrzycka

Express Biedrzyckiej - Michał Wawrykiewicz: Brak unijnych funduszy cofnie nas cywilizacyjnie