"Super Express": - W niedzielę w Augustowie, staraniem Fundacji "Pamiętamy" i przy wsparciu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, odsłonięty zostanie pomnik...
Mec. Grzegorz Wąsowski: - Upamiętni on żołnierzy Polski Podziemnej, którzy polegli w walce z Sowietami na Kresach II Rzeczypospolitej - na terenach, które obecnie znajdują się za wschodnią granicą Polski.
- O jakich ramach czasowych mówimy?
- 1944-1954. Poczynając od podpułkownika cichociemnego Macieja Kalankiewicza ps. Kotwicz i tych, którzy wraz z nim polegli w walce z NKWD 21 sierpnia 1944 r., po ostatnich polskich partyzantów, którzy utrzymali się w terenie do początku lat 50.
- Ilu żołnierzy zostanie upamiętnionych?
- Z imienia, nazwiska lub pseudonimu udało nam się ustalić ponad 650 osób. Dodatkowo wiemy o co najmniej 858 żołnierzach AK: gdzie i kiedy zginęli, ale nie znamy nawet ich pseudonimów - są to żołnierze nieznani w pełnym tego słowa znaczeniu. Wszyscy oni albo zginęli w walkach, albo zostali zamęczeni w więzieniach, albo zmarli w łagrach. Dla większości z nich pomnik ten będzie symboliczną mogiłą.
- Dlaczego pomnik stanął właśnie w Augustowie?
- Dlatego, że powiat augustowski został podzielony linią Curzona - tzw. kordonem - ustanawiającą nową granicę Polski na wschodzie. Epopeja, którą pomnik upamiętni, rozegrała się na wschód od tego miasta - na terenie Wileńszczyzny, Grodzieńszczyzny, ziemi wołkowyskiej, Nowogródczyzny. Tam opór przeciwko sowietyzacji Kresów był najsilniejszy. O ile pamięć o Żołnierzach Wyklętych - choćby z powodu ustanowienia ich święta - z roku na rok jest coraz lepsza, to historia naszych rodaków, którzy pozostali na swoich rodzinnych ziemiach za kordonem i walczyli w realiach bezpośredniej okupacji sowieckiej, jest wciąż słabo znana.
- Zapytałem o lokalizację pomnika, bo Augustów kojarzy się obławą augustowską zwaną też małym Katyniem...
- Ten pomnik nie ma nic wspólnego z ofiarami obławy augustowskiej. To nie są pamięci konfrontacyjne, to są pamięci, które się na siebie nakładają. Są częścią tej samej tragedii, bo po obu stronach kordonu działy się z polskim żywiołem - z polską tkanką patriotyczną - rzeczy straszne. Ten pomnik nie upamiętnia także żołnierzy, którzy przeżyli. Ich los też był straszny. Siedzieli w łagrach z wieloletnimi wyrokami. Znamy przykład człowieka, który po odbyciu 25 lat łagrów i powrocie w rodzinne strony został zamknięty w szpitalu psychiatrycznym.