W "Newsweeku" pojawił się artykuł dotyczący byłej premier. W tekście można przeczytać, że Szydło "jest przybita i rozgoryczona". Do doniesień tygodnika odniosła się sama zainteresowana. Szydło odpowiedziała autorce tekstu z gazety na Twitterze. W odpowiedzi wspomniała o psa, które zdaniem autorki miały zostać spuszczone przez męża Szydło, Edwarda Szydłę. W "Newsweeku" zostało to opisane tak: - Ale Edward Szydło nie chce rozmawiać z "Newsweekiem". Gdy uznaje, że jestem zbyt namolna i zadaję za dużo pytań, otwiera bramę i wypuszcza owczarka niemieckiego. "Dalej chce pani wejść do domu?" pyta". Szydło tak odpowiedziała dzienniakrce: - Pani Redaktor Szanowna, dziękuję za troskę o mnie i moją rodzinę. To doprawdy wzruszające. To, co Pani pisze pozostawiam bez komentarza, bo na komentarz nie zasługuje. Pozdrawiam i życzę dobrej niedzieli. A nasz pies swobodnie biega sobie po naszym podwórku, bo kochamy zwierzęta - napisała była szefowa rządu.
Dziennikarka nie dała za wygraną i znów zapytała Szydło, czy szczucie psami to "zwyczaj w PiS": - A przy okazji, skoro już się Pani odezwała po dwóch tygodniach próśb, to zapytam czy szczucie dziennikarza psem jest jakimś nowym zwyczajem w PiS? I na to od razu odpowiedziała Beata Szydło, komentując: - Hm, jakby tu Pani jasno odpowiedzieć? Rozgoryczona i przybita, chyba nie jestem w stanie KSRM działa, ja mam się świetnie i nawet takie rewelacje, które Pani o mnie pisze nie są w stanie mnie przybić i traktuję je jako całkiem zabawne pozdrawiam ciepło jeszcze raz - odpowiedziała Szydło.
Zobacz: Kaczyński nie traktuje Morawieckiego jak Szydło
Hm, jakby tu Pani jasno odpowiedzieć? Rozgoryczona i przybita, chyba nie jestem w stanie KSRM działa, ja mam się świetnie i nawet takie rewelacje, które Pani o mnie pisze nie są w stanie mnie przybić i traktuję je jako całkiem zabawne pozdrawiam ciepło jeszcze raz
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) 4 lutego 2018