- Każdy jest dorosłym człowiekiem, każdy może mieć swoje zdanie na ten temat. Moja żona powiedziała to co myśli. Przecież wiadomo, że ona nie decyduje w rządzie o pieniądzach. Powiedziała co jej leży na sercu. Przecież inni ministrowie w rządzie również mogą powiedzieć co myślą na temat informatyki czy cyfryzacji, czyli dziedzin którymi zajmuje się moja żona, ale o tych dziedzinach nie decydują. Podejrzewam że moja żona raczej się wypowiadała prywatnie. W takiej luźnej rozmowie, podzieliła się osobistą refleksją. Ja nawet przez chwilę nie myślałem, że zakończy się to dymisją. Przecież jej refleksje to żadne przestępstwo – mówi nam Józef Streżyński, mąż pani minister. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu, w Radiu Zet minister Streżyńska skrytykowała niektóre poczynania rządu. - Filozofia socjalna wypełniania wszystkich obietnic wyborczych w pierwszym roku jest trudna do akceptacji. Nie możemy, jako rząd, dawać sygnału, że najważniejsze jest zrealizowanie obietnic wyborczych, a mniej ważne prowadzenie racjonalnej gospodarki finansowej – mówiła.
Jej zdaniem, obniżenie wieku emerytalnego było przedwczesne, bo Polski nie było na to stać. - Najpierw powinniśmy zarobić na te wydatki, a dopiero potem dokonywać zmian. To ma bardzo ważny aspekt pedagogiczny. -powiedziała. Skrytykowała również szefa MON Antoniego Macierewicza. Po jej wypowiedziach zawrzało w PiS. I w samym rządzie. Skończyło się jednak tylko ostrych słowach od polityków PiS i na reprymendzie od szefowej rządu Beaty Szydło. - Dobrze się czuje w rządzie, nigdzie się nie wybieram – komentowała szefowa resortu cyfryzacji w TVN24.