W ubiegłym tygodniu nie powiodła się w Sejmie próba odwołania Matysiak - posłanki Lewicy, działaczki partii Razem - z sejmowej komisji infrastruktury. O tę kwestię posłanka była pytana we wtorek w RMF FM. Jak mówiła, wniosek o jej odwołanie nie przeszedł, bo udało się zerwać kworum. Według Matysiak, stało się tak, gdyż posłowie PiS, Konfederacji i kilka osób z partii Razem nie zagłosowało.
Na uwagę, że członkowie komisji infrastruktury z ugrupowań koalicji rządzącej mówili, iż chcą usunięcia Matysiak, gdyż chcą mieć większość, posłanka zwróciła uwagę, że w komisji infrastruktury pracuje 40 osób, z czego 18 jest z PiS i Konfederacji, a reszta to posłowie z pozostałych klubów. "Nawet gdyby ktoś stwierdził, że nie wiadomo jak Matysiak będzie głosować, to nadal koalicji ma tam większość" - zauważyła. Dopytywana skąd więc wniosek o jej usunięcie z komisji, odparła, że "to chęć zemsty". By "pokazać mi moje miejsce" - dodała.
Decyzja ws. przyszłości Pauliny Matysiak
Posłanka poinformowała też, że na wtorkowy wieczór jest umówiona na polityczne spotkanie z partią Razem. "Rozmawialiśmy w ubiegłym tygodniu. Widziałam się ze współprzewodniczącymi partii Razem - Magdaleną Biejat i Adrianem Zandbergiem. Oni stawiają sprawę jasno, oni przychodzą na to spotkanie z ultimatum. Uważają, że powinnam zrezygnować ze stowarzyszenia, które założyłam z Marcinem Horałą (PiS) pod koniec czerwca, czyli +Tak dla Rozwoju+. I to jest podstawa, żeby prowadzić dalsze rozmowy, żebym pozostała w partii" - powiedziała Matysiak. Jak podkreśliła, nie rozważa rezygnacji ze stowarzyszenia.
ZOBACZ GALERIĘ: Tajna i pilna narad w PiS!