Matka Agnieszki Murawy-Klaczyńskiej: Przez urzędników moja córka nie żyje

2018-05-29 7:30

Bezduszne przepisy powodują, że chorzy na raka tygodniami muszą czekać na leki ratujące życie. Wielu z nich wcześniej umiera. - Moja córka mogła żyć. Ile łez wylała przez lekarzy i procedury, wiem tylko ja - mówi Ewa Łotocka-Murawa, matka pacjentki zmarłej na raka piersi.

To miała być ostatnia deska ratunku dla chorych na raka, aby mogli leczyć się lekami nierefundowanymi w Polsce. Od prawie roku szpital w imieniu takiego pacjenta może wystąpić do ministra zdrowia o zgodę na sfinansowanie leczenia, a NFZ powinien mu te koszty zwrócić. Chorzy na własnej skórze doświadczają jednak, że ratunkowy dostęp do leków to fikcja. Zgodę dostaje co czwarty pacjent. - A trzeba czekać na nią nawet do pięciu tygodni, podczas gdy ta decyzja powinna być podjęta z dnia na dzień. Nic dziwnego, że w Polsce większość pacjentów umiera, zanim otrzyma zgodę - oburza się Wojciech Wiśniewski z Fundacji Alivia.

Krzysztof Jakubiak, rzecznik resortu zdrowia, przypomina, że zanim pojawiła się ta procedura, nie było innej możliwości sfinansowania chorym nierefundowanych leków. - W porównaniu z tym, co było wcześniej, jest duża zmiana na plus. Gdy minie rok, będziemy mogli przeanalizować, jak działa ustawa - zapewnia Jakubiak.

Chorzy nie mogą jednak czekać. O tym, że obecne przepisy nie działają, przekonała się Ewa Łotocka-Murawa, matka Agnieszki Murawy-Klaczyńskiej chorej na raka piersi. Niestety, jej córka walkę z chorobą przegrała, a pani Ewa wini za to lekarzy i urzędników. - Musiałyśmy same informować lekarza o wymaganych dokumentach, wręcz wymóc podpisy na wniosku, a czas wypełniania rozciągnął się do ponad trzech tygodni. Nie znalazłyśmy chęci pomocy i zaangażowania u lekarza prowadzącego. Później jeszcze wniosek należało poprawiać. To był koszmar. W końcu i tak nie udało się uzyskać leku w ten sposób - opowiada Ewa Łotocka-Murawa.

Od lipca ub. roku do resortu wpłynęły 443 wnioski, ministerstwo wydało 138 zgód, a NFZ rozliczył podanie go jedynie 38 pacjentom.