O tym, że Kijowski nie płacił alimentów na troje dzieci pisaliśmy wczoraj. Sprawa trafiła do komornika w Pruszkowie. W tym miesiącu zaległość Kijowskiego wyniosła 83,3 tys. zł, a razem z odsetkami i opłatami egzekucyjnymi lider KOD ma już do spłaty grubo ponad 100 tys. zł. Organizator wielotysięcznych marszów przeciw PiS w wywiadach wielokrotnie mówił, że obecnie nie pracuje i jest na utrzymaniu żony. Okazuje się jednak, że Kijowski jeszcze do niedawna pracował jako informatyk w piłkarskiej centrali, czyli PZPN. - Nie był etatowym pracownikiem, dostawał od nas zlecenia. Odszedł w listopadzie po półtora roku pracy. Zrezygnował sam, powiedział, że nie jest w stanie łączyć pracy z zaangażowaniem w Komitet Obrony Demokracji – mówi „Super Expressowi” rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. Według naszych ustaleń, wcześniej pracował również jako informatyk w firmie Dajar oraz przez cztery lata w PZU.
Czy więc taka osoba jak Kijowski może być wiarygodnym organizatorem marszów w obronie demokracji? - Mieszanie spraw osobistych z Komitetem Obrony Demokracji uważam za niestosowne. Ale to moja opinia – napisał Kijowski na swoim profilu internetowym. A w wywiadzie z „Super Expressem” przekonywał nas, że płaci alimenty, „tyle ile może”. - Po prostu więcej nie byłem w stanie płacić. Nie będę tego ukrywał, bo takie są fakty – bronił się lider KOD.
Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Lider Komitetu Obrony Demokracji nie płaci alimentów
Sportowa odzież i obuwie jeszcze taniej? Sprawdź zniżki na New Balance kody rabatowe.