Pan Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji, człowiek z kitką, który wziął się znikąd, jest jednak na wolności. Czy po tym, jak kierował wielotysięcznym pochodem tak zwanych obrońców demokracji, dyrygował nim, skandował hasła, naprawdę myślał, że media nie będą ciekawe, kim jest i co robi? Ktoś, kto wybrał go na lidera ulicznych demonstracji, popełnił niewybaczalny błąd. Człowiek, który nie płaci alimentów na trójkę swoich dzieci, nie zostanie dobrze przyjęty przez ulicę. Ten kandydat na przestępcę staje się kompletnie niewiarygodny jako obrońca państwa prawa. Przyznam, że kiedy widziałem go skandującego hasła o rzekomym zagrożeniu demokracji, wydał mi się interesujący. Dlaczego? Bo on kompletnie do tego nie pasował. Był sztucznym tworem, nieczującym ulicy, niemającym do demonstracji odrobiny serca, odrobiny emocji. Dukane przez niego hasła były tak drewniane, tak nieporadnie wyuczone i nieporadnie skandowane, że musiałem zadać siebie pytanie: kto go tam wstawił? Przecież to nie jego rzeczywistość. Dziś "Super Express" zna już odpowiedź na drugie pytanie, które sobie postawiłem. Kim jesteś, Mateuszu Kijowski? Jesteś ojcem trójki dzieci i "zapomniałeś" zapłacić im zasądzone alimenty w wysokości (bez odsetek i kosztów komorniczych) 83 tys. zł. Jeżeli zachciało ci się, panie Kijowski, walczyć o demokrację, to oczywiście podziwiam to. Bardzo podziwiam twoje drewniane hasła i twoją nieumiejętną walkę z tremą. Wypadłeś źle, ale może tego nie zauważyłeś. Pomyliłeś jednak porządki. W pierwszej kolejności masz obowiązek zadbać o własną rodzinę i o własne dzieci. Komitecie Obrony Demokracji, nie wiem, kto i dlaczego na lidera wsadził tam Kijowskiego, dowiem się. Tymczasem znajdźcie kogoś nieskompromitowanego. Może być bez kitki.
Zobacz także: Polacy chcą Kaczyńskiego na premiera? Szydło im się nie podoba