Warszawa, godz. 14.00. Znana kawiarnia przy placu Unii Lubelskiej. Przy jednym ze stolików w towarzystwie znajomych siedzi lider KOD Mateusz Kijowski. Zrelaksowany, uśmiechnięty i zajęty rozmową. A przecież, jak ujawnił "Super Express", organizator marszów w obronie demokracji zalega z alimentami na troje dzieci. Kwota urosła już do ponad 80 tys. zł! Przyzwoitość nakazywałaby więc zamiast siedzieć i pić kawę, znaleźć jakieś zajęcie i spłacić zaległe świadczenia. - Nie jest tak, że nie płacę. Płacę tyle, ile mogę - bronił się niedawno Kijowski. Szkoda, że zapomniał dodać, że "nie pracuje i woli pić kawę".
Zobacz: Dobrosz-Oracz zwolniona z TVP! "Muszę odejść, bo wieje wiatr zmian"