NADTYTUŁ: Onkolog ostrzega przed konsekwencjami zapaści służby zdrowia
TYTUŁ: Czeka nas tsunami zachorowań na raka
„Super Express”: – Pielęgniarki szykują protest. Planują wyjść na ulice. Jeżeli pielęgniarki zaczną strajkować, to pan także straci kadrę, której deficyty przy walce z koronawirusem są mocno odczuwalne. Nie obawia się pan takiego scenariusza?
Prof. Adam Maciejczyk: - Pielęgniarki są podstawową kadrą każdego szpitala. Efektywność działania szpitali zależy głównie od poziomu zorganizowania i zaangażowania tej ważnej grupy pracowników. W naszym szpitalu współpraca z pielęgniarkami w zakresie poprawy jakości ich pracy, ale też odpowiedniego wynagradzania jest stale prowadzona – mam nadzieję, że taka sytuacja w Dolnośląskim Centrum Onkologii nie nastąpi.
– Medycy od 15 lat alarmują o złej kondycji systemu opieki zdrowotnej. Na wieść o planowanym strajku m.in. wiceminister Waldemar Kraska stwierdził, że wdrożenie go jest niefrasobliwością. Faktycznie?
– Na pewno niefrasobliwością są zaniedbania w zakresie poprawy zasad finansowania i organizacji opieki zdrowotnej w Polsce, które obserwujemy od zawsze. W zakresie onkologii pojawiło się ostatnio sporo ważnych inicjatyw (Narodowa Strategia Onkologiczna, pilotaż Krajowej Sieci Onkologiczne, standardy jakości w patomorfologii), ale zmiany te są za wolno wprowadzane i niestety nie towarzyszy tym zmianom poprawa finansowania onkologii. Obecnie sytuacja finansowana szpitali onkologicznych staje się jeszcze gorsza, co na pewno jeszcze bardziej pogłębi kryzys w dostępie do opieki onkologicznej.
– Obserwujemy wysoki współczynnik zgonów, jeśli porównamy 2020 r. do 2019. Wzrost śmiertelności przekłada się na zgony osób, które borykają się z chorobami nowotworowymi?
– Nie mamy na to dowodów. Choroba onkologiczna nie jest chorobą ostrą, ma charakter przewlekły. Obserwowany obecnie spadek liczby pacjentów onkologicznych spowodowany pandemią może przynieść wzrost liczby zgonów z powodu nowotworów w późniejszym terminie, ale najwcześniej w przyszłym roku. Musimy zrobić wszystko, aby temu zapobiec.
– Da się temu zapobiec?
– Szpitale onkologiczne bardzo intensywnie pracują w trakcie pandemii – pomimo dużych utrudnień stale wykonywane są zabiegi operacyjne, realizowana jest radioterapia i podawane leczenie systemowe.
– Rząd odtrąbił ostatnio sukces w kontekście szczepionek. Jednak Polacy obawiają się skuteczności szczepionki, której działalność nie została sprawdzona w długim okresie. Będzie pan namawiał pacjentów na szczepienia?
– Nie znamy jeszcze wyników badań szczepionek na COVID-19. Jak je poznamy, to będziemy mogli powiedzieć więcej na ten temat. Na pewno zawsze rekomendujemy szczepienia np. przeciwko wirusowi grypy. Szczepienia są niezmiernie ważną formą walki z chorobami zakaźnymi, należy zawsze o tym pamiętać.
– Wracając do braków kadrowych. Medycy z innych oddziałów są przesuwani do walki z COVID-19. Czy ktoś z pana oddziału został przesunięty do pracy z chorymi na COVID-19?
– W Polsce mamy za mało wykwalifikowanej kadry medycznej (pielęgniarek, lekarzy, itd). W naszym regionie dolnośląskim, podobnie jak w innych regionach, jest bardzo dużo szpitali, różnej wielkości. Dodatkowo budowane są szpitale tymczasowe. Problem z zapewnieniem kadry był od dawna, a w czasie pandemii dodatkowo się pogłębił. Dla właściwej organizacji opieki zdrowotnej konieczne jest właściwe zarządzanie tym niezmiernie ważnym zasobem, jakim są kadry medyczne. Należy zrobić wszystko, aby zapewnić odpowiednią liczbę pielęgniarek i lekarzy w tych dziedzinach medycyny, w których jest to najbardziej potrzebne – taką dziedziną na pewno jet onkologia. Ale niestety tu ponownie pojawia się problem niedostatecznego finansowania onkologii – nie można liczyć na to, że będziemy mieli pracowników, jeśli nie będziemy mogli ich odpowiednio wynagrodzić, a z tym jest coraz gorzej.
– Istnieje ryzyko, że w 2021 r. nakłady na system opieki zdrowotnej będą mniejsze o 20 mld. Co to oznacza dla chorych onkologicznie?
– To jest pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Pewne jest, że obecna sytuacja finansowa szpitali jest bardzo zła i jeśli się jeszcze pogorszy, to naprawdę nie wiem, jak poradzimy sobie z tsunami zachorowań na nowotwory.
– Coraz więcej chorych na COVID-19 boryka się z poważnymi powikłaniami po przebytym koronawirusie. Płuca osób, które przeszły COVID-19, nie są w najlepszej kondycji. Takim pacjentom często trzeba wykonać przeszczep płuc. W USA jest to na porządku dziennym, w Polsce dochodzi do pierwszych zabiegów tego typu. Czy rak płuc w zestawieniu z zapaleniem śródmiąższowym oznacza wyrok śmierci?
– Wstępne doniesienia wskazują na wzrastającą liczbę powikłań płucnych u pacjentów, którzy przebyli zakażenie wirusem SARS-CoV-2, ale danych statystycznych z Polski jeszcze nie ma.
– Jednak da się ocenić, czy powikłania, o których rozmawiamy, są związane z koronawirusem?
– Tak. Powikłania te na pewno związane są z konsekwencją przebycia ciężkiej postaci zakażenia oraz z przebytym leczeniem – zastosowanie respiratora, szczególnie długotrwałe, powoduje powikłania.
– Jakie?
– Konsekwencje takich powikłań u pacjentów z rakiem płuca mogą być dużo poważniejsze, ale danych na ten temat jeszcze nie ma.
Rozmawiała Sandra Skibniewska