Od wybuchu afery córka Lecha Kaczyńskiego nie komentowała sprawy. Nie odniosła się do niej na swoim profilu na Facebooku, nie wydała żadnego oświadczenia. W niedzielę, kilka godzin po zatrzymaniu przez CBA jej męża Marcina, zabrała córki: Ewę (12 l.) i Martynę (8 l.) na spacer. A od wczoraj wróciła do swojej pracy, do prowadzenia kancelarii prawnej w Sopocie. Przypomnijmy, że sprawa rozwodowa Marty i Marcina była już dwukrotnie zawieszana przez Sąd Okręgowy w Gdańsku. W nowych okolicznościach szybko zapewne się nie zakończy.
Czytaj: Znamy linię obrony Dubienieckiego
Para pobrała się w 2007 roku, jednak ich miłość nie przetrwała długo. Od blisko dwóch lat małżonkowie byli w separacji i mieszkali osobno. Kaczyńska w sopockim domu, po zmarłych tragicznie rodzicach. Dubieniecki w kilkupokojowym gdyńskim apartamencie.
Wiadomo, że Marta na aferze z udziałem swojego męża nie straci ani nie będzie ponosić finansowej odpowiedzialności za jego czyny. Jakiś czas temu para zawarła intercyzę małżeńską i ma rozdzielność majątkową. W 2010 r., po śmierci prezydenckiej pary w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, Marta otrzymała 3 mln zł tytułem odszkodowania. Wypłacającym pieniądze miała być firma ubezpieczeniowa Warta. Odziedziczyła również po rodzicach mieszkanie w Sopocie - 128 metrów kwadratowych (warte ok. 1 mln zł). I jak wynika z oświadczenia majątkowego Lecha Kaczyńskiego (?61 l.), otrzymała po nim 210 tys. zł w gotówce.
Jest też najprawdopodobniej współwłaścicielką ok. 100-metrowego mieszkania w Gdyni. Kredyt w wysokości ponad 330 tys. franków na jego zakup brali wspólnie Marta, Marcin, rodzice Marcina oraz śp. Lech Kaczyński. I może być spokojna, że prokuratura nie zabezpieczy niczego z tego majątku na poczet afery z udziałem jej męża.