Zgodnie z harmonogramem 5 sierpnia wybrańcy ludu zakończą sejmowe boje i rozjadą się na wakacje. O tak długim urlopie latem wielu Polaków może pomarzyć. Zatrudnionym na umowę o pracę przysługuje 20 dni urlopu – jeśli są zatrudnieni krócej niż 10 lat – i 26 dni wolnego w roku, jeśli pracują ponad dekadę. Ale dla setek tysięcy małych przedsiębiorców, samozatrudnionych ludzi na umowach cywilno-prawnych wzięcie nawet 10 dni to szczyt możliwości.
– W wakacje przez prawie 40 dni rząd będzie miał pełnię władzy. Nikt nie będzie patrzył mu na ręce. Rządzący będą mieli pełen komfort podejmowania decyzji – mówi politolog Kazimierz Kik, który przypomina, że „poselstwo to nie jest praca na etat, ale służba”.
Niektórzy posłowie zaczęli planować wakacje, inni jeszcze nie. – Na pewno mój urlop nie potrwa 40 dni – mówi Krzysztof Śmiszek (43 l.) z Lewicy. – Będziemy z Robertem Biedroniem (46 l.) jeździć po swoich okręgach i spotykać się z wyborcami. Wolny czas spędzimy na plażach Bałtyku. Plaże belgijskie zwyczajnie nam się nie podobają – dodaje. Artur Dziambor z Konfederacji mówi, że w sierpniu będzie pracował przy akcji „Wakacje z Konfederacją”. – To czas aktywności politycznej w miejscowościach głównie nad morzem. Zamierzam spędzić ok. 2,5 tygodnia w okresie wakacyjnym razem z dziećmi.
CZYTAJ: Emerycie! Taką ekstra wypłatę dostaniesz w tym roku. Konkretne wyliczenia
Katarzyna Struś (34 l.), rehabilitantka z Przeworska na Podkarpaciu o takim długim czasie wolnym może tylko pomarzyć: – Prowadzę działalność gospodarczą i wygospodarowanie dwóch tygodni urlopu w roku jest dla mnie niezwykle trudne. Wypoczynek planuję z wielkim wyprzedzeniem, a i tak podczas niego odbieram telefony od pacjentów. Na więcej niż dwa tygodnie urlopu zwyczajnie mnie nie stać.