Elżbieta Polak skarży się na polskie służby
W Polsce rozpętała się burza zaraz po tym, gdy marszałek Polak zamieściła informację o skażeniu Odry rtęcią, powołując się na rozmowę z Axlem Voglem ministrem rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia. Jeśli chodzi o ryby nie miała odpowiedzi. Po czasie okazało się, że strona niemiecka nie podała takich danych, a jedynie mówiono o pH wody. "To jednak prawda. Axel Vogel minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali. Nie ma jeszcze badań samych ryb. Strona niemiecka ma mieć je jeszcze dziś" - napisała na Twitterze 12 sierpnia marszałek. - Taka wypowiedź nie jest mi znana. Poinformowaliśmy tylko, że odczyn pH wody jest bardzo wysoki i nie możemy wyjaśnić dlaczego. To wszystko - skomentował niemiecki minister te doniesienia. "Zostałem zapytany przez tłumacza o rzekomy cytat, jakobym powiedział, że woda w Odrze może poparzyć ręce. Odpowiedziałem na to i mówiłem o wartości pH. Nie pytano mnie o poziomy rtęci" - odniósł się później na Twitterze niemiecki polityk. - Po tej konferencji nie zmrużyłam oka do dziś. Rozpętał się niesamowity hejt z powodu - mam nadzieję - błędu tłumacza, który został podchwycony przez rząd, który obszedł się ze mną w okrutny sposób - skarżyła się Polak. - Osobiście uważam, że to temat zastępczy. Wręcz nie do pomyślenia, żeby minister Paweł Szefernaker nasyłał na mnie służby. Z tego powodu, że marszałek lubuska postanowiła ostrzec ludzi przed niebezpieczeństwem - dodała.