Marsz 4 czerwca. Przemówienie Donalda Tuska
Marsz 4 czerwca zmobilizował przeciwników rządów PiS. Do Warszawy przyjechały tłumy z całej Polski. Podczas demonstracji przemawiało wielu ważnych polityków i nie tylko ich. Oczywiście najważniejsze było wystąpienie Donalda Tuska. W końcu to on był liderem Marszu Wolności. Były premier nie zawiódł swoich zwolenników. - Polską dziś rządzą ludzie, którzy nie potrafią kochać i którzy każdego dnia odbierają nam po kawałku wolność. Jesteśmy tu po to, aby pokazać, że pół miliona ludzi wyszło na ulicę i pokazać, że jesteśmy razem. Wierzę, że ten ogrom ludzi, morze głów, które jest dziś w Warszawie, oznacza, że uwierzyliśmy w zwycięstwo – grzmiał lider PO. – Demokracja umiera w ciszy. Od dzisiaj nie będzie ciszy, podnieśliśmy głos w imieniu 38 milionów Polek i Polaków. Demokracja w Polsce nie umrze, będziemy głośno krzyczeć – obiecał Donald Tusk. Wśród manifestantów ma Marszu 4 czerwca pojawił się także 83-letni Stanisław Ortyl, który do Warszawy przyjechał z Wrocławia. W trakcie rozmowy z Piotrem Lekszyckim z "Super Expressu" mężczyzna rozpłakał się.
Pan Stanisław rozpłakał się na Marszu 4 czerwca. Opowiedział swoją historię
Pan Stanisław na emeryturze jest dopiero od niedawna. Ma ukończone dwa fakultety, ale pracował jako robotnik. bo - jak sam przyznaje - "kocha" swój zawód. Do Warszawy na Marsz 4 czerwca przyjechał dla swoich wnuków i prawnuków. - Ja mam 83 lata, przepracowałem ponad 63 lata zawodowo. Przeżyłem wszystkie wydarzenia od 1965 roku i chciałbym, żeby moje wnuki i prawnuki żyły w wolnym, demokratycznym kraju - podkreślił łamiącym się głosem Stanisław Ortyl. Poniżej prezentujemy całe poruszające nagranie, a także zdjęcia z Marszu 4 czerwca.