"Super Express": - Co sądzi pan o wyniku najnowszego sondażu CBOS dotyczącego aborcji? 75 procent Polaków uważa ją za coś złego.
Mariusz Dzierżawski: - Polacy wypowiedzieli się mocniej, bo nie znajdują nawet żadnych okoliczności, które by ją usprawiedliwiały.
- Skąd taka tendencja? Wydawało się, że coraz więcej osób będzie akceptować aborcję, a tymczasem jest odwrotnie.
- Te wyniki się poprawiają w ostatnich latach i jestem przekonany, że to jest skutek aktywności społecznej. Media są raczej proaborcyjne, większość klasy politycznej również. To jest więc skutek akcji społecznych, takich jak nasze wystawy "Wybierz życie" pokazujące zdjęcia z aborcji. Od 2010 roku robimy więcej tych wystaw.
- Wielu uważa wasze wystawy za szkodliwe dla dzieci, które je oglądają. Może je zobaczyć każdy, znajdują się w publicznych miejscach.
- Tak uważają zwolennicy aborcji i dziennikarze "Gazety Wyborczej". Takie tezy są formułowane, ale nie udało im się ich jak dotąd udowodnić. Mieliśmy osiem procesów sądowych w tej sprawie i wszystkie wygraliśmy. Ten argument to hipokryzja, bo argumentem ochrony dzieci posługują się ludzie, którzy domagają się prawa do zabijania nienarodzonych dzieci.
- Zachowam dla siebie swój pogląd na aborcję, ale jeśli wybierałbym się na spacer ze swoim pięcioletnim synem, to wolałbym szerokim łukiem ominąć waszą wystawę.
- Ja też bym wolał. Ale z drugiej strony jeśli jest to środek, który ocali życie nienarodzonych dzieci, to ja jestem gotów zapłacić tę cenę. A nawet powinienem ją zapłacić. Żaden normalny człowiek nie lubi oglądać takich wstrząsających i nieprzyjemnych rzeczy. Chodzi o to, żeby zmobilizować ludzi do tego, by się sprzeciwili.
- Wśród komentarzy do sondażu pojawił się i taki, że także w Europie Zachodniej zmieniają się tendencje. Że coraz więcej ludzi jest przeciwko aborcji.
- Na zachodzie Europy dostęp do prawdy o aborcji jest znacznie bardziej ograniczony. Trudniej tam zrobić taką akcję jak nasza, ale one powstają. Jednak wcześniej czy później prawda się przebije. Tam odkłamywanie przekazu, że jest to zabieg, który nic nie znaczy, może jeszcze parę lat potrwać.