"Super Express": - Marek Migalski napisał na swoim blogu, że po wyborach prezydenckich PiS ponosi same porażki. Wdał się w spór o krzyż i tragedię smoleńską, zajmuje się sobą, zamiast rozliczać Platformę z rządów. Jarosław Kaczyński skrytykował go w równie mocnych słowach, zarzucił mu brak wdzięczności. Jak pan patrzy na ten spór?
Mariusz Błaszczak: - Odnoszę wrażenie, że pan poseł Migalski, który przez lata był komentatorem politycznym, a w pewnym momencie został politykiem, teraz wrócił do komentowania życia politycznego. Żyłka publicysty wzięła górę nad działalnością polityczną. Ta działalność to zawsze praca zespołowa, a poseł Migalski działa indywidualnie.
- Krytyka prezesa to w PiS nie pierwszyzna. Kilka miesięcy temu głos podniósł inny "postępowy" poseł, Paweł Poncyljusz.
- I przypomnijmy może, jak później potoczyła się jego kariera w partii. Został rzecznikiem prasowym sztabu Jarosława Kaczyńskiego jako kandydata na urząd Prezydenta RP i jedną z głównych twarzy partii. Tymczasem szef sztabu Bronisława Komorowskiego Sławomir Nowak nie został po zwycięskiej kampanii w jakikolwiek sposób nagrodzony, np. jakąś ważną posadą w Kancelarii Prezydenta. Po prostu zniknął. A przecież i jemu zawdzięcza swój sukces prezydent elekt.
- W zachodnich standardach krytyka szefa partii nie jest czymś nadzwyczajnym...
- Przypadek awansu Pawła Poncyljusza, który pozwolił sobie na taki sprzeciw, pokazuje, że PiS jest bliski tym standardom. Platformie raczej bliżej do wzorców wschodnich. Przykład? Zdaje się, że w PO nie toczy się żadna wewnętrzna dyskusja. Czy słyszał pan, by ktoś z Platformy odważył się skrytykować Donalda Tuska? Bo ja nie. A okazji jest wiele. Choćby w tych dniach, gdy jako szef partii liberalnej zapowiedział podniesienie podatków. I nagle wszyscy w Platformie są zadowoleni.
- W PO jest Janusz Palikot, który swą ekstrawagancją bardzo często wychodzi przed szereg, jest też na drugim skrzydle tej partii Jarosław Gowin sprzeciwiający się na poziomie merytorycznym głównej linii partii. Nie widać ich odpowiedników w waszej partii.
- Mam wrażenie, że w przypadku posła z Lublina są wręcz oczekiwania takich zachowań. Inaczej jego szef nie milczałby. Więc poseł z Lublina chyba jednak realizuje linię partii.
- Pytam o to wszystko, bo tajemnicą poliszynela jest to, że Jarosław Kaczyński nigdy nie lubił jawnych sprzeciwów wewnątrz partii, wyskoków przed szereg, nadmiernego indywidualizmu. Świadczą o tym przypadki wykluczenia z PiS ludzi będących niegdyś w jego najbliższym otoczeniu, jak Ludwik Dorn, Marek Jurek, Kazimierz Ujazdowski, Paweł Zalewski i inni. Chyba więc jest coś na rzeczy.
- Nie sądzę. Jeśli ktoś nie znosi sprzeciwu i krytyki, to prędzej Donald Tusk. Świadczą o tym przypadki pożegnania się z partią takich ludzi, jak Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński, Jan Rokita czy Zyta Gilowska.
Mariusz Błaszczak
Rzecznik klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości